Nieważne, czy mówią dobrze czy źle, byle po nazwisku – tę ?PR-owską zasadę zna każdy polityk i można odnieść wrażenie, że w kampanii do europarlamentu wielu z nich postanowiło skorzystać z niej bez żadnych zahamowań.
Liczba kuriozalnych spotów reklamowych, z których bezlitośnie szydzą internauci, w tym roku bije wszelkie rekordy. Podobnie jak liczba kontrowersyjnych wypowiedzi.
Ucieczka od powagi
Kto by jednak przypuszczał, że w szpony obciachu wpadną całkiem poważni politycy. Oto Ryszard Kalisz z Europy Plus Twojego Ruchu, były minister sprawiedliwości, na jednym ze spotów przekonuje, że jego wynik wyborczy ma związek z jego obwodem w pasie. Im większy obwód, tym wyższy wynik.
Michał Boni z PO, eksminister administracji i cyfryzacji, wyskakuje z krzaków obsypanych kwieciem i samym spojrzeniem oraz łagodnym uśmiechem zamienia złych ludzi w dobrych.
A Karol Karski z PiS, były wiceminister spraw zagranicznych, przechadza się po ulicach miast i halach fabrycznych w rytm piosenki disco polo „Koleżanko, kolego, głosuj na Karskiego". W tej samej poetyce utrzymany jest zresztą spot Jacka Kozłowskiego z PO, wojewody mazowieckiego, „Mazowsze głosuje, gdy Jacek startuje".