Mateusz Szczurek był zaproszonym mówcą dorocznej gali brukselskiego think tanku Bruegel, najlepszego instytutu analiz gospodarki europejskiej. Zaproponował tam stworzenie wartego 700 mld euro nowego europejskiego funduszu inwestycyjnego.
Śródziemnomorska myśl
Gdyby nie wyraźna informacja, że to polski minister finansów, niezorientowani uczestnicy tego wydarzenia mogliby pomyśleć, że przemawia Włoch.
Tak bardzo propozycja przedstawiona w ubiegłym tygodniu w Brukseli przez Szczurka bliska jest pomysłom rozpowszechnianym ostatnio w Rzymie. – Rzeczywiście to interesujące, że z taką ideą wystąpił Polak – przyznaje w rozmowie z „Rz" Guntram Wolff, dyrektor Bruegla.
– Zrywa to z obrazem Europy Południowej, która domaga się transferów, i pokazuje, że cała Unia potrzebuje inwestycji – dodaje.
Szczurek będzie miał okazję przedstawić swoją wizję na nieformalnym spotkaniu ministrów finansów UE w Mediolanie w najbliższą sobotę. A nowa polska premier – jeśli zechce przyjąć analizę ministra – będzie mogła przedstawić ją jako polski wkład w dyskusję o wzroście gospodarczym w Europie. Dojdzie do niej na specjalnym szczycie UE w Rzymie, który został zwołany na życzenie premierów Włoch oraz Francji.