Migracja – szansa czy ryzyko w oczach Polaków? To pytanie być może na miarę wyniku kolejnych wyborów do Sejmu, a na pewno na szansę mobilizacji wyborców. Raport fundacji More in Common Polska rzuca na ten temat nowe światło i pokazuje, że Polacy nie mają zerojedynkowego podejścia do sprawy, mimo że rozpala ona emocje prawicy i jednocześnie te emocje próbuje "przechwycić" rząd Donalda Tuska.
Badanie jest opracowaniem licznych sondaży przeprowadzonych głównie w sierpniu, gdy temat był bardzo żywy ze względu na wydarzenia na granicy polsko-niemieckiej. Ankietowani uważają, że język debaty publicznej ze strony decydentów nie jest adekwatny do tego, co się rzeczywiście dzieje w kraju. Ale jednocześnie wykazują zrozumienie, że od tego problemu nie uciekniemy i jako społeczeństwo musimy się z nim zmierzyć.
Sondaż: Polacy uważają, że politycy w kwestii migracji są nierzetelni
Być może najbardziej uderzającą liczbą z obszernego raportu jest ta – aż 68 proc. ankietowanych wskazuje, że politycy nie informują rzetelnie o skali, wyzwaniach i szansach związanych z migracją. Przeciwnego zdania jest tylko 10 proc. badanych. To przekonanie, które łączy grupy o różnych politycznych przekonaniach: od „postępowych zapaleńców” – jak określają ich badacze – przez „niezaangażowanych normalsów” po „oddanych tradycjonalistów”. Co więcej, Polacy są też przekonani o tym, że politycy wykorzystują w debacie krzywdzące stereotypy. Tak sądzi 46 proc. ankietowanych, przeciwnego zdania jest tylko 25 proc. badanych w sondażu IPSOS, a 28 proc. nie ma w tej sprawie zdania.
More in Common Polska na potrzeby tego, jak i wcześniejszych badań, wyodrębniło siedem społecznych grup, bardzo konkretnie je określając. I tak, poza trzema wymienionymi wyżej, są to jeszcze: pasywni liberałowie, zawiedzeni samotnicy, spełnieni lokaliści i lojalni hierarchiści. Przy tym niezaangażowani normalsi, czyli grupa osób dość konserwatywnych, ale wycofanych politycznie według szacunków fundacji obejmują aż jedną trzecią społeczeństwa. Podział na siedem segmentów wyraźnie pokazuje, że społeczne podziały są dużo bardziej skomplikowane niż tradycyjne rozróżnienie na prawicę i lewicę.