Na stronach Państwowej Komisji Wyborczej jest już zdecydowana większość oficjalnie zarejestrowanych kandydatów do Sejmu. Na warszawskiej liście PO nadal widnieje syn byłego premiera Michał Mazowiecki, który wycofał się z wyborów. Chcąc być skreślonym, musiałby jednak złożyć jeszcze wniosek do organów wyborczych, a ze strony PKW nie wynika, by to uczynił. O taki ruch PiS zaapelował do posła Łukasza Zbonikowskiego. Po publikacjach „Faktu" o jego życiu prywatnym partia wycofała dla niego rekomendację, ale on ogłosił, że nie zamierza się wycofywać. Prawo nie daje partii możliwości wykreślenia kandydata.
Napieralski ma rywala
Z niesubordynacją problem ma też PO. Jej poparcie dla Grzegorza Napieralskiego, który chce być senatorem ze Szczecina, było jednym z kluczowych elementów Rady Krajowej ugrupowania. Szeroko komentowane medialnie zobowiązanie nie zostało jednak do końca dotrzymane. Obecny senator PO Sławomir Preiss będzie bowiem walczył o reelekcję. Na obwieszczeniach wyborczych występuje jako członek Platformy, Napieralski zaś widnieje pod szyldem niszowej partii Biało-Czerwoni. Preiss w rozmowie z nami przekonywał, że nikt go jeszcze członkostwa w PO nie pozbawił i ma prawo o nim informować. Nie chciał odpowiedzieć na kolejne pytania, prosząc o przesłanie e-maila. Napieralski również nie skomentował sprawy.
Bez problemów przebiegł jedynie trzeci głośny transfer na listy PO – Ludwika Dorna. Były wiceprezes PiS jest dwójką w Radomiu, choć musiał ustąpić radnemu wojewódzkiemu Leszkowi Ruszczykowi. To ewenement, bo dotąd ci, którzy zasilali obóz PO, budując jego skrzydła, zwykle dostawali na listach pierwsze miejsca.
Różnie wygląda to w kolejnych elekcjach. Antoni Mężydło, który opuścił PiS w 2007 r., jest dziś na liście w Toruniu szósty, a jedynką jest mało znany samorządowiec Arkadiusz Myrcha. W PO mówi się, że szef regionu Tomasz Lenz (dwójka), gdy usłyszał, że liderem ma być ktoś młody, wybrał osobę, która mu nie zagrozi. Myrcha w wyborach do toruńskiej Rady Miasta miał kilkaset głosów.