Choć przedsiębiorca i prowokator Zbigniew Stonoga ma na karku prokuraturę, policję i sądy, nie przeszkadza mu to w organizowaniu kolejnych happeningów, które wstrząsają sceną polityczną.
We wtorek wieczorem umieścił na swym oficjalnym profilu na Facebooku odnośnik do wewnętrznej korespondencji e-mailowej sztabowców Nowoczesnej na czele z Ryszardem Petru.
Ogromna część obszernego materiału nie jest żadną polityczną sensacją. To zwyczajna partyjna kuchnia – plany wystąpień, strategia medialna, programowa dyskusja. Fakt, często to kuchnia niezbyt smaczna, jak wówczas, gdy sztabowcy przygotowują listę haków na Janusza Palikota czy też Michała Kamińskiego, doradcę premier Ewy Kopacz od wizerunku. A czasem zupełnie niestrawna, gdy snują plany wyzwania na debatę lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego.
„Jarosław tchórz trzęsie portkami a Ryszard lwie serce nie tylko rzuca mu wyzwanie ale także jedzie zajrzeć w paszczę lwa" – pisze doradca Petru, szef dużego domu mediowego. A gdy lider partii zastanawia się, czy młodzieżówka powinna wyfasować dla Kaczyńskiego dwa nagie miecze, inny doradca kręci nosem: „Ja bym wręczył Jarosławowi dużego, kolorowego i dedykowanego pampersa, żeby go sobie założył jak go kolejny raz strach obleci :)".
Faktem jest jednak, że taka jest polityka i e-maile sztabowców pozostałych partii zapewne niewiele odbiegają od tego poziomu.
Lektura korespondencji pokazuje jednak kilka kwestii dla Nowoczesnej niewygodnych. Okazuje się, że liderzy partii celowo zrezygnowali z publikacji przed wyborami jednego, spójnego programu. „Istnieje za duże ryzyko, że to może sprowokować niepotrzebne ataki merytoryczne" – napisał, powołując się na Petru, jeden z jego współpracowników. Delikatną kwestią są też pieniądze. Nowoczesna od dłuższego czasu musi się bronić przed zarzutami konkurentów politycznych, że stosuje triki finansowe. Korespondencja pokazuje, że nawet wewnątrz partii trwała dyskusja na temat tego, czy wszystko w finansach od początku było zgodne z wyborczymi przepisami.
Chodzi o to, że Nowoczesna to nie tylko partia, ale także fundacja. Kiedy zbierano pieniądze przez internetowe mikropłatności, to początkowo trafiły one do tej drugiej. „To nie jest problem, o ile strona internetowa przez którą można było dokonywać wpłat zawierała wyraźną adnotację, że środki są przekazywane na działania statutowe Fundacji, a nie na kampanię wyborczą" – pisze jeden z prawników pracujących dla Nowoczesnej.