Reklama
Rozwiń
Reklama

Każdy się boi debaty

Starcie Szydło–Kopacz budzi obawy w sztabach i u mniejszych rywali.

Aktualizacja: 15.10.2015 06:38 Publikacja: 14.10.2015 21:00

Starcie premier Ewy Kopacz i wiceprezes PiS Beaty Szydło nie podoba się mniejszym partiom

Starcie premier Ewy Kopacz i wiceprezes PiS Beaty Szydło nie podoba się mniejszym partiom

Foto: Fotorzepa/ Jerzy Dudek

W ostatnim tygodniu przed zaplanowanymi na 25 października wyborami dojdzie do dwóch debat. Obie odbędą się w siedzibie TVP i będą transmitowane nie tylko na jej antenach, ale również w prywatnych stacjach informacyjnych.

O ile jednak wtorkowe starcie przedstawicieli ośmiu komitetów wyborczych było przesądzone, bo telewizja publiczna jest do jego organizacji zobowiązana prawnie, o tyle los debaty kandydatek na premiera dwóch największych partii wisiał na włosku. Ostatecznie szefowie sztabów PO i PiS porozumieli się w obecności przedstawicieli stacji telewizyjnych. Debata odbędzie się w poniedziałek. Ujawniamy kulisy negocjacji.

Spór o prowadzących

Oba sztaby liczyły, że rywal zechce zerwać negocjacje. Dla obu debata to zagrożenie. W PO wiedzą, że Ewa Kopacz będzie miała mniej czasu na przygotowania przez dwudniowy szczyt unijny w ten czwartek i piątek. I choć PiS liczył na debatę w tę sobotę, to Platforma odsunęła ją na przyszły tydzień.

PiS przystał na poniedziałek, bo w niedzielę widzów przyciągnie mecz siatkarski. Na prawicy słychać głosy, że debata jest Beacie Szydło niepotrzebna, bo to PO musi gonić i narażanie się jest niepotrzebne. Jednocześnie sztab jest przekonany, że jeśli już debata musi się odbyć, to powinno ją oglądać jak najwięcej widzów. – Media nam nie sprzyjają. Lepiej, by ludzie sami sobie wyrobili zdanie, niż mieliby je narzucić komentatorzy – uważa nasz rozmówca z PiS.

Negocjacje trwały pięć godzin i zdaniem obu stron były korzystniejsze dla konkurencji. W PiS nie podoba się trójka prowadzących. TVP wyznaczyła Piotra Kraśkę, TVN Justynę Pochanke, a Polsat Jarosława Gugałę.

Z naszych informacji wynika, że PiS sugerował, iż mogą oni nie być obiektywni. Przywołana została sytuacja z majowej debaty Bronisława Komorowskiego z Andrzejem Dudą. Jedno z pytań Pochanke wprowadziło marginalny dla tamtej kampanii temat chrześcijańskich uchodźców w Syrii. Podejrzenia PiS wzbudziła odpowiedź ówczesnego prezydenta. Wiedział, że Duda nie był na głosowaniu w europarlamencie nad raportem w tej sprawie i wykorzystał to do ataku w swojej odpowiedzi.

Reklama
Reklama

Ostatecznie uznano, że wskazanie dziennikarzy należy do stacji. Szef sztabu PiS Stanisław Karczewski tłumaczył potem, że dostał ultimatum. W innym składzie nie byłoby debaty. – Z zaskoczeniem przyjąłem, że pan marszałek Karczewski mówi o negocjacjach – odpowiadał szef sztabu PO Marcin Kierwiński.

Takie same pytania

W PO nie podoba się, że PiS przeforsował swoje inne warunki. Telewizje stanęły po jego stronie w najbardziej burzliwej kwestii. Kandydatki będą stały, zamiast siedzieć. – PiS rozegrał to sprytnie. Chciał czwartego bloku wzajemnych pytań, z którego wycofał się w zamian za to – mówi nasz rozmówca z PO.

PiS wywalczył też, by dziennikarze nie mogli przerywać ani komentować oraz to, że pytania muszą być takie same dla obu kandydatek.

– Szydło na konferencjach trzyma się przekazu jak nagrana. Nie będzie można jej wytknąć, że nie odpowiada – zarzuca poseł PO. Ale tu PiS również powoływał się na doświadczenia z debaty prezydenckiej, gdzie jego zdaniem dziennikarze wychodzili z roli bezstronnych moderatorów.

Debata potrwa 70 minut. Jej tytuł to: „Beata Szydło i Ewa Kopacz. Rozmowa o Polsce", a kolejność nazwisk została wylosowana.

Uczestniczki prawdopodobnie nie pojawią się dzień później na debacie pozostałych. Krytykował to Ryszard Petru, a w środę dołączyli do niego politycy PSL, lewicy i komitetu Kukiz'15, którzy boją się obniżenia rangi drugiej debaty. – Trzeba zapracować na zaufanie wyborców, żeby potem móc się równać z największymi – odpierał szef Klubu Parlamentarnego PO Rafał Grupiński.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Kraj
Budżet Warszawy na 2026 r. Na co stołeczny ratusz wyda najwięcej pieniędzy?
Kraj
To on uratował pociąg przed wykolejeniem. Kim jest maszynista Kolei Mazowieckich?
Kraj
„Rzecz w tym”: Sabotaż na torach – Rosja pokazuje, że jest gotowa pójść dalej
Materiał Promocyjny
Jak budować strategię cyberodporności
Warszawa
Zakaz leżenia w komunikacji miejskiej. Warszawski ratusz chce zaostrzyć przepisy
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama