"Rzeczpospolita": Jakie elementy zdecydowały o tym, że przegraliście wybory z PiS tak zdecydowanie?
Tomasz Siemoniak, wicepremier, szef MON: Polacy odczuwają potrzebę zmian. Co prawda są zadowoleni ze swej osobistej sytuacji, ale sądzą, że zawdzięczają to tylko sobie. Na politykę patrzą jak na teatr, w którym aktorzy powinni się zmienić. Ale faktem jest także, że wyborcy rozczarowali się sposobem uprawiania polityki przez PO w ostatnich latach. Afera podsłuchowa była takim momentem zwrotnym. Bardzo straciliśmy na niej wizerunkowo.
Bije się pan w piersi za aferę podsłuchową? Do tej pory słyszeliśmy, że nagrani politycy PO to ofiary i należy im współczuć, a nie mieć do nich pretensje.
Akurat premier Ewa Kopacz zadziałała zdecydowanie, usuwając z rządu wszystkich nagranych.
Zrobiła to z dużym opóźnieniem, dopiero latem tego roku, gdy do internetu wyciekły akta ze śledztwa taśmowego.
Pani premier uznała, że ta sprawa staje się rosnącym problemem i że trzeba ją przeciąć, właśnie dlatego, że ujawniane są kolejne rozmowy i akta, co przypomina opinii publicznej o tym skandalu.
I tak spora część bohaterów taśm znalazła się na listach PO, tylko została przesunięta na niższe miejsca.
Stanęliśmy przed trudnym wyborem. Żadnego z nich nie dotyczyły postępowania prokuratorskie...
...opinia publiczna nie potrzebuje aktu oskarżenia, wystarczy jej posłuchać taśm.
Zdaję sobie z tego sprawę. Zwracam uwagę, że ten dylemat Donald Tusk rozwiązał w inny sposób niż Ewa Kopacz. Zaskakujący. W przypadku poprzednich afer – choćby hazardowej – czyścił partię nawet ponad miarę. Tym razem tak nie zrobił. Zrobiła to dopiero Ewa Kopacz.