Śledczy kładzie rękę na majątku byłego prezesa GetBack

Mienie za ponad 13,5 mln zł zajęła byłemu prezesowi GetBacku prokuratura – ustaliła „Rzeczpospolita". Łącznie śledczy zabezpieczyli dobra podejrzanych na 80 mln zł.

Aktualizacja: 20.09.2018 09:14 Publikacja: 19.09.2018 18:40

Śledczy kładzie rękę na majątku byłego prezesa GetBack

Foto: Fotorzepa, Andrzej Bogacz

Konrad K., były prezes GetBacku, główny podejrzany w głośnej aferze, pozostanie w areszcie do 13 grudnia. Warszawski sąd przedłużył mu o trzy miesiące tymczasowy areszt. Taką samą decyzję podjął wobec Piotra B., jego współpracownika.

Tymczasem prowadząca śledztwo Prokuratura Regionalna w Warszawie, wspierana przez stołecznych policjantów z wydziału ds. odzyskiwania mienia, zabezpieczyła „na poczet przyszłych kar, grzywien i obowiązku naprawienia szkody" dobra należące do podejrzanych.

– Na chwilę obecną ogólna kwota zabezpieczeń majątkowych w sprawie sięga blisko 80 mln zł – potwierdza prok. Agnieszka Zabłocka-Konopka, rzeczniczka prokuratury.

„Rzeczpospolita" ustaliła, co kryje się za ogromną – jak na realia polskich śledztw – kwotą zabezpieczeń. Są to m.in. środki na kontach bankowych, gotówka, ruchomości, a także instrumenty finansowe.

I tak głównemu podejrzanemu Konradowi K. śledczy zajęli mienie o łącznej wartości ponad 13,5 mln zł. Co konkretnie? Mieszkanie (o wartości 1,6 mln zł) i nieruchomość gruntową wycenianą na ponad 1 mln zł (hipoteki przymusowe). Oprócz tego dwa miejsca garażowe warte ok. 50 tys. zł.

Ponadto przeszło 1 mln zł na koncie bankowym oraz udziały w spółkach o łącznej wartości 478 tys. zł. Prokuratorzy także położyli rękę na ruchomościach – zajęli K. trzy motocykle, zakazując ich sprzedaży. Najdroższy marki BMW (za 60 tys. zł) i kolejne warte 45 tys. zł oraz 5 tys. zł. Do tego instrumenty finansowe w postaci certyfikatów inwestycyjnych (na łącznie 9,6 mln zł).

Zajęto także m.in. środki na kontach innych podejrzanych.

– To dopiero początek zabezpieczeń majątkowych – mówi nam jeden ze śledczych i podkreśla, że dla poszkodowanych, którzy stracili na obligacjach spółki, odzyskanie pieniędzy jest najważniejsze. – Dlatego prokuratura przykłada dużą wagę do zabezpieczeń majątkowych – podkreśla nasz rozmówca.

W polskich realiach zabezpieczenia rzędu 80 mln zł są wyjątkiem. Zwykle śledczym udaje się zająć dobra podejrzanych warte od kilku do kilkunastu milionów złotych. W tej sprawie kwoty są wysokie także dlatego, że prokuratorów wspierali w tym zakresie wyspecjalizowani stołeczni policjanci.

Do zespołu prokuratorów, którzy od strony karnej rozliczają osoby odpowiedzialne za domniemane nadużycia w GetBacku, dokooptowano (decyzją prokuratora krajowego) kilku funkcjonariuszy z wydziału ds. odzyskiwania mienia Komendy Stołecznej Policji, którzy zajmują się tylko wyszukiwaniem majątków osób podejrzanych o przestępstwa.

– To przeszkoleni w tym kierunku funkcjonariusze, którzy m.in. poprzez działania operacyjne są w stanie ustalić, gdzie podejrzani ukryli majątki. Nawet jeśli te zostały przepisane na bliskich, krewnych czy wyprowadzone za granicę – mówi jeden ze śledczych.

Straty w sprawie GetBacku są wielokrotnie wyższe niż obecne zabezpieczenia – pechowcy, którzy kupili obligacje (ok. 10 tys. osób), mieli stracić ok. 3 mld zł. Dlatego ustalenie, gdzie trafiły wyprowadzone ze spółki sumy, to priorytet.

Dotąd zarzuty w śledztwie usłyszało 12 osób (osiem jest w areszcie), w tym Konrad K. oraz Piotr B. (W grudniu 2017 r. K. w imieniu GetBacku zawarł ze spółką Piotra B. umowę o świadczenie usług „w zakresie bezpieczeństwa w biznesie". Śledczy uważają, że było to fikcją, chodziło o wyprowadzenie ostatnich milionów z firmy). Kilka dni temu sąd na wniosek prokuratury przedłużył areszt, uzasadniając to obawą matactwa (w tym możliwości ucieczki z kraju) i grożącą wysoką karą.

– Sąd podzielił w pełni argumentację prokuratury co do przesłanek, że jedynie środki zapobiegawcze w postaci tymczasowego aresztowania zagwarantują prawidłowy tok śledztwa – mówi nam prok. Agnieszka Zabłocka-Konopka.

Konrad K., były prezes GetBacku, główny podejrzany w głośnej aferze, pozostanie w areszcie do 13 grudnia. Warszawski sąd przedłużył mu o trzy miesiące tymczasowy areszt. Taką samą decyzję podjął wobec Piotra B., jego współpracownika.

Tymczasem prowadząca śledztwo Prokuratura Regionalna w Warszawie, wspierana przez stołecznych policjantów z wydziału ds. odzyskiwania mienia, zabezpieczyła „na poczet przyszłych kar, grzywien i obowiązku naprawienia szkody" dobra należące do podejrzanych.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO