Właścicielem monet był obywatel USA pochodzenia ukraińskiego, który przyleciał do Warszawy z USA przez Frankfurt.

Mężczyzna został wyłuskany do kontroli przez celników, bo próbował jej za wszelką cenę uniknąć. Próbował m.in. przekazać swój bagaż innej osobie. W jego walizce celnicy znaleźli opakowania na monety oraz zestawy monet.

W bagażu znajdowały się też złote i srebrne monety bite współcześnie oraz pochodzące z obiegu wtórnego, w których dominowały złote 5 i 10 rublówki z wizerunkiem cara Mikołaja II na rewersie.

Jak informuje Służba Celna "ekspertyza biegłego określi zarówno tok postępowania karno-skarbowego, jak również czy w stosunku do importu ujawnionych monet zastosowanie będzie miał przepis ustawy o VAT nakładający 7 procent podatku". Podróżny zadeklarował wartość monet na 120 tys. dolarów amerykańskich.

Nie wykluczone, że podatek VAT mógłby wynieść 27 tys. zł. Jeżeli biegły uzna, że monety nie stanowią przedmiotów kolekcjonerskich o wartości numizmatycznej, tylko zostaną zaklasyfikowane jako złoto inwestycyjne - będzie wobec podróżnego zastosowany przepis dotyczący wykroczenia skarbowego przeciwko obrotowi dewizowemu.