Tekst z archiwum tygodnika "Uważam Rze"
Na początku lat 80. amerykański satelita szpiegowski zarejestrował dziwne zjawisko nad Polską. Oto nad wielkomiejskimi osiedlami mieszkaniowymi unosiła się w porze zimowej dziwna aura, ze wszystkich budynków wydobywała się tajemnicza poświata, jakby czerwonawa łuna albo zorza zaranna, niczym zapowiedź katastrofy lub też, przeciwnie, jutrzenka zwiastująca świetlaną przyszłość. Specjaliści amerykańscy wykluczyli jednak prozaiczne przyczyny tego zjawiska – promieniotwórczość jądrową lub konspiracyjne, ale chałupnicze przygotowania do obalenia ustroju mocą wytężonego życia umysłowego i duchowego mieszkańców. Z czasem odkryto, że po prostu z budynków powstałych w marnej technologii socjalistycznej, z nieszczelnych okien i szpar ulatnia się chmura ciepła z trudem dostarczanego do mieszkań.
Czynności na operatorze
Nie wiadomo, czy satelita ów zarejestrował inne zjawisko. Czy zauważył, że na powstającym właśnie blokowisku warszawskiego Ursynowa, na krótko przed stanem wojennym, na początku grudnia 1981 r. rozpoczęła pracę ekipa filmowa Stanisława Barei, przygotowując znany później serial telewizyjny „Alternatywy 4". Trudno dziś rozstrzygnąć, czy działalność ta, niewątpliwie wywrotowa i antysocjalistyczna, nie wpłynęła na wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia. W każdym razie tego dnia ekipa filmowa nie przystąpiła do pracy, choć nie można powiedzieć, że chciała strajkować. Gdy aktorzy stawili się rano przed budynkiem TV, gdzie miały być kontynuowane zdjęcia, zastali tam patrole wojskowe, samochody pancerne i dekoracje do zupełnie innego filmu. Wkrótce na plan zajechał reżyser na rowerze składaku, ubrany w polowy mundur wojskowy. Przebrał się jeszcze w domu, usłyszawszy o stanie wojennym z Radia Wolna Europa. Zameldował się na bramie: „Szeregowiec Bareja melduje się do pracy!". Scenę tę opisywał później operator Wojciech Jastrzębowski w ten sposób: „Żołnierz nikogo nie wpuszcza. W końcu udaje się wejść do dyżurki z telefonem. Tam Bareja żąda, by połączyć go z dowódcą. – To niemożliwe – słyszy. Dowódcą jest generał Wojciech Jaruzelski. – Jaki jest do niego numer? – pyta Bareja. Pilnujący telewizji błysnął dowcipem, odpowiadając: 13 12 81!".
Zdjęcia przerwano z powodu całkiem innej inscenizacji, która ogarnęła cały kraj. Oprócz grozy były w niej wydarzenia absurdalne, nieraz w duchu Barei, wymagające już jednak zupełnie innego filmu. Prace na planie „Alternatywy 4" wznowiono wiosną 1982 r. Władzom telewizji zależało na tym, by pozorować normalne życie, zgodziły się na kontynuację zdjęć do serialu, który zresztą w nowych warunkach miał nikłą szansę pojawienia się na ekranach telewizorów. Mimo tej zgody, ekipa filmowa była pod stałą kontrolą rozmaitych służb, jakby prowadziła działalność konspiracyjną. Zażądano zmiany operatora, bo jego brat zbiegł przed internowaniem. „Władzom zależało na serialu – wspominał Jastrzębowski. – Postawili tylko jeden warunek – inny operator. Jego [Barei] odpowiedź była »ekipa pracuje w komplecie albo wcale«. Bareja był wspaniałym, a przy tym skromnym człowiekiem. Nie obnosił się ze swoimi zasługami wobec innych. Stał za nami murem". Jastrzębowskiego wzywano na przesłuchania, a Bareja dzwonił do MSW z budki telefonicznej na Rakowieckiej i przekonywał oficera dyżurnego: „Ekipa czeka na operatora, zdjęcia stoją!". Usłyszał odpowiedź jak ze swego filmu: „Na obywatelu dokonuje się czynności i nie wiadomo, kiedy wyjdzie".
PRL w budowie
Serial „Alternatywy 4" powstawał w czasie bojkotu telewizji przez aktorów, ale także przez widzów, reżyser narażał się więc na zarzuty wyłamywania się z protestu przeciw stanowi wojennemu. Jednakże w jego działalności nie było cienia współpracy z władzami PRL, przeciwnie, był pod ścisłą kontrolą, a jego film powstawał jeszcze w wolnościowej atmosferze „Solidarności". Zawierał też liczne odniesienia krytyczne i aluzje do panującego systemu, który od wcześniejszego, powojennego terroru przechodził do absurdu „późnego Gierka" i z powrotem do terroru w stanie wojennym, czyli w ostatnim okresie swego panowania. Jak wiadomo, serial opowiada w sposób komediowy, a właściwie satyryczny o życiu mieszkańców budującego się blokowiska, w specyficznych warunkach, gdzie w jednym domu zebrano przypadkowo różne rodziny i indywidualności, które z trudem współżyją ze sobą. Powstają między nimi nieustanne napięcia, animozje, konflikty, ale także swoiste układy interesów jednych przeciw drugim, prowadzące do sytuacji komicznych i absurdalnych. Serial ma przecież jednak nie charakter realistyczny, lecz satyryczny, jest też pewnego rodzaju metaforą życia w „rozwiniętym socjalizmie".