Superformacja do ścigania najpoważniejszych przestępstw to pomysł byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Kiedy w październiku zeszłego roku tworzono wydziały zamiejscowe Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej, plany były ambitne. Mocna obsada, wysokie pensje i wsparcie asystentów. Po pięciu miesiącach ich funkcjonowania okazuje się, że w elitarnych wydziałach jest o kilkadziesiąt osób mniej, niż zapowiadano, a część spraw oddaje się niżej, do okręgówek. – Obciążenie śledztwami jest ogromne, ludzi mało, o asystentach nikt nie słyszał. A miały być superwarunki – mówią zawiedzeni śledczy z nowych wydziałów.
Koncepcja elitarnego biura jest dobra. Następcy powinni ją realizować
Gdy powstawała nowa struktura, Ministerstwo Sprawiedliwości podawało, że docelowo w Biurze ds. Przestępczości Zorganizowanej będzie pracować około 180 osób, np. w Warszawie 25, w Poznaniu 15, w Gdańsku – 20 prokuratorów. W pierwszej turze wydziały miały przyjąć 110 śledczych. Potem stopniowo, do stycznia tego roku, pozostałych.
Tak się jednak nie stało. – Obsada jest praktycznie na poziomie z zeszłego roku – mówi jeden z naczelników biura w terenie. W warszawskim PZ zamiast 25 śledczych jest 15, łącznie z szefem. – Niedawno przyszedł nowy prokurator, złożyłem wniosek o przyjęcie kolejnego – mówi “Rz” Robert Majewski, szef stołecznego wydziału PZ.