W niewielkich Kolonowicach na Opolszczyźnie chłopców ministrantów jeszcze nie brakuje. Jest ich 24, ale do mszy służy też pięć dziewcząt.– Bardzo mi się to spodobało. Mogę być blisko ołtarza, bardziej przeżywać mszę – mówi Aleksandra Cieśla, piętnastoletnia ministrantka. Służbę przy ołtarzu zaproponował dziewczętom w Kolonowicach ks. Joachim Pohl, który przez wiele lat pracował w Peru i USA. – Widziałem, że dziewczęta w służbie liturgicznej są bardziej odpowiedzialne, rzetelne, nie ma problemu, gdy mają czytać czy śpiewać psalmy, z chłopakami jest gorzej – tłumaczy.
Paradoksalnie dlatego inni duchowni widzą w tym niebezpieczeństwo i zabraniają, aby dziewczęta służyły do mszy. – Bo dziewczyny są lepsze. Wypierają chłopaków, a brak chłopców ministrantów to mniejsze powołania kapłańskie – tłumaczy jezuita ks. Dariusz Kowalczyk.
W parafii w Miłosławiu w archidiecezji gnieźnieńskiej dziewczęta są więc przy ołtarzu, ale nie pełnią służby liturgicznej. Są lektorkami, czyli czytają słowo boże, modlitwę powszechną i śpiewają psalmy. Ewenement polega na tym, że są ubrane w alby i przez całą mszę są przy ołtarzu. – To jest dla mnie wyjątkowe przeżycie – mówi Magda Radniecka, dziewiętnastolatka, od pięciu lat lektorka. – Będąc bliżej ołtarza, czuję, że w ten sposób bardziej uczestniczę we mszy. Dla mnie jest to służba, bo czytając słowo boże, czuję, że służę Bogu.
W Miłosławiu lektorkami jest 27 dziewcząt. – Duża część z nich angażuje się później w działalność apostolską katolików świeckich. W naszej parafii stanowią one trzon Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży – mówi proboszcz ks. Krzysztof Redlak.