- Prowadzimy śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązków w związku z dopuszczeniem do usunięcia kart z akt sprawy śledztwa - mówi prok. Katarzyna Dobrzańska, szefowa mokotowskiej prokuratury rejonowej.

Do skandalu doszło na przełomie kwietnia i maja, kiedy w budynku prokuratury okręgowej pryz ul. Chocimskiej 11 członkowie gangu napadającego na tiry zapoznawali się z aktami śledztwa, tuż przed skierowaniem aktu oskarżenia do sądu. Kiedy akta wróciły do śledczych okazało się, że brakuje w nich kilku kart, a jeden z protokołów został zniszczony.

Natychmiast zarządzono przeszukania u siedzących w aresztach gangsterów. U kilku z nich znaleziono zaginione karty z akt śledztwa.

- Jeżeli liczyli na poważne utrudnienie śledztwa to wykazali się nie lada głupotą, ponieważ czytali kserokopie. Jednak to prawdziwy skandal, że mogli bezkarnie wyrwać kilka kart. Gdzie w tym czasie byli, pilnujący ich policjanci? - irytuje się jeden z warszawskich śledczych.

Zgodnie z procedurami czytających kata gangsterów winni pilnować policjanci sądowi z wydziału konwojowego. Dlatego po odkryciu zniszczeń wszczęto śledztwo w sprawie wyjaśnienia ich udziału w całej sprawie.