[b][link=http://blog.rp.pl/romanski/2008/12/03/balcerowicz-musi-odejsc/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Tak czy inaczej kolejna awaria wiekowego Tupolewa to jeden z najciekawszych tematów, którymi żyje dziś prasa. Mowa o samolocie, którego przed niedawnym szczytem Unii Europejskiej wyrywali sobie premier z prezydentem. I było się o co bić?
Ale stan naszej floty do transportu VIP woła o pomstę do nieba, a fakt, że „Prezydent odleciał z pomocą Mongołów”, jak pisze Fakt, z całym szacunkiem dla tego azjatyckiego kraju, to dla nas wstyd. Jesteśmy bodaj szóstą gospodarką Unii Europejskiej, i od kilkunastu lat nie możemy sobie poradzić z przetargiem na nowe samoloty. „Awaria znów wywołała dyskusję o potrzebie kupna nowych samolotów, które zastąpiłyby wysłużone i często psujące się sowieckie maszyny” – pisze „Rz”. Dyskusję? Myślałem, że po okresie jałowych przepychanek, odwoływania kolejnych przetargów etap rozmów mamy jednak za sobą. Swoją drogą, skoro w przyszłorocznym budżecie kancelaria prezydenta ma dostać mniej pieniędzy, podróże czarterowymi maszynami (wczorajszy lot do Japonii kosztował ok.130 tys. dol.) mogą okazać się zbyt drogie. Co będzie, kiedy prezydent naprawdę utknie w jakiejś Mongolii?
Żeby sprawa była czysta, rząd tnie nie tylko wydatki na prezydenta, bo postanowił ciąć w ogóle. „Bolesne cięcia w budżecie na 2009 r.” – alarmuje na pierwszej stronie Polska, gdy tymczasem według „Rz” to „cięcia kosmetyczne”. Ciekawe, że mowa o tych samych 1,7 mld zł, o które został okrojony przyszłoroczny plan dochodów i wydatków państwa. „Nieco spokojniej do sprawy podchodzi „Gazeta” mówiąc, że „Rząd poprawia budżet pod kryzys”, informując przy okazji, że są problemy z wykonaniem tegorocznych przychodów państwa. O tym, że „Rz” pisała o tym wczoraj na pierwszej stronie, ani słowa. „Gazecie” zdradza to „ważny polityk PO”. Nasz Czytelnik?
Ale rządowi nie jest lekko. Podczas prac nad przyszłorocznym budżetem najpierw dostawał za to, że nie zważając na kryzys (a – jak podaje „Gazeta w cytowanym badaniu CBOS, 18 proc. Polaków odczuło już skutki światowego kryzysu finansowego, aczkolwiek aż 44 proc. nie obawia się, że sytuacja zaszkodzi ich zakładowi pracy) wierzy w to, że polska gospodarka będzie się rozwijać w tempie 4,8 proc. rocznie. Gdy w końcu oficjalnie przyznał, że tę wiarę utracił, i obniżył te prognozy do 3,7 proc. PKB, dalej jest źle. Przy okazji uchwalenia poprawki do budżetu we wszystkich gazetach wypowiadają się wszyscy znani z nich ekonomiści wieszczący, że ten optymizm jest nadal za duży. Witold Orłowski, Krzysztof Rybiński, Stefan Kawalec, Ryszard Petru (specjalna debata „Gazety”), Stanisław Gomułka, Janusz Jankowiak, Marek Borowski („Dziennik”), Wojciech Misiąg oraz ponownie Stanisław Gomułka i Janusz Jankowiak („Rz”) są prawie zgodni, że rządowi się nie uda. Na tym tle aż świeci wypowiadający się w „Dzienniku” Leszek Balcerowicz, który „dobrze ocenił skorygowanie przez rząd w dół prognoz wzrostu gospodarczego na 2009 r.”, bo „dobrze, żeby budżet przylegał do przyszłej rzeczywistości”. Stare hasło przypomina się samo: „Balcerowicz musi odejść”.