Zastanawiając się nad hasłem w kampanii wyborczej najbardziej skłania się do: "Wybierzcie mnie, by mi było dobrze". — A że jestem chrześcijaninem, to podzielę się z innymi — deklaruje. Mówi, że kampania do PE będzie bardzo dziwna, bo nie ma nawet wyborcom co obiecać. — Nawet nakłamać nie ma co — ubolewa.
Martens nie ma wątpliwości, że kandydaci będą się odwoływać do jakichś ideologicznych haseł, gdy tymczasem większość z nich chce się tam dostać dla ogromnej kasy. — Niech nawet nie kłamią, że jest inaczej — dodaje. Swoje szanse na wybór ocenia realnie. — Nie mam żadnych — mówi wprost. Jego zdaniem na Podkarpaciu całą pulę mandatów zgarnie prawica. — Nawet jak wystawią konia, to i tak tu wygra — ocenia sarkastycznie. Nie może się nadziwić Platformie, że swoim liderem zrobiła Mariana Krzaklewskiego. Jego zdaniem b. szef AWS i przewodniczący "S" pociągnie PO, ale w dół.
Były mistrz świata w brydżu sportowym przyznaje, że trochę stęsknił się za polityką. Uległ namowom Janusza Onyszkiewicza i Marka Borowskiego, choć kilka lat temu ostro krytykował Borowskiego za rozłam w Sojuszu. "Lepszy towarzysz wakat niż towarzysz zdrajca" - tłumaczył powody usuwania przez działaczy SLD członków SdPl z posad. O sobie mówi, że jest przygotowany do roli europosła. Zna angielski i francuski, dogaduje się w niemieckim, włoskim, rosyjskim i arabskim. W Brukseli chciałby być właśnie łącznikiem między UE a krajami arabskimi. Często jest zapraszany na komercyjne turnieje brydżowe podczas których zaprzyjaźnił się z liczącymi się politykami z krajów arabskich. — Chciałbym, by w PE powstała komisja zajmująca się łagodzeniem konfliktów cywilizacyjnych między Europą, a światem islamu — zaznacza. Byłby też najlepszym brydżystą wśród europejskich polityków i politykiem wśród brydżystów.
Krzysztof Martens dwa lata temu przestał być szefem podkarpackiego SLD po przegranych wyborach z popieranym przez Grzegorza Napieralskiego 30 letnim Tomaszem Kamińskim. Nadal jest członkiem Sojuszu, bo dotychczas nie przyjęto jego rezygnacji. W wyborach parlamentarnych zaskoczył kolegów z Sojuszu, udzielając poparcia PSL i Janowi Buremu, a latem zeszłego roku w wyborach uzupełniających do Senatu zaangażował się w kampanię b. szefa rolniczej "S" Jana Kułaja popieranego przez Partię Demokratyczną.