Kandydatem ma być - uwaga... Andrzej Olechowski, który już w 2000 roku stworzył alternatywę dla tych, którzy nie chcieli wybierać między Kwaśniewskim a Krzaklewskim. Dziś ma nas wyrwać z wyboru między Tuskiem i Kaczyńskim. Pomysł nienowy, nazwiska rzeczywiście znajome, prócz Piskorskiego i Olechowskiego, Smoktunowicz, Artymowski. Czyżby Piskorski chciał budować klona Platformy? Kręcące się wokół SD postaci Władysława Frasyniuka, Jerzego Hausnera czy byłego rzecznika UW Andrzeja Potockiego może zmienić ofensywę Stronnictwa z ataku klonów w atak wampirów.
Niestety w "Gazecie" na próżno szukać odpowiedzi na nasuwające się w sposób oczywisty pytanie. Skoro po 8 latach Piskorski klonuje Platformę, kto podejmie się klonowania Pis-u?
Stawiam na wicemarszałka sejmu Stefana Niesiołowskiego. Dlaczego? Odpowiedź znajdziemy w jego rozmowie również na łamach "Gazety Wyborczej". Marszałek prezentuje się zupełnie jak wzorzec stałości: - Trudno znaleźć człowieka w polskiej polityce, który jest tak wierny swoim poglądom jak ja.
A więc posłuchajmy. O swych słowach z 2001 roku na temat Platformy (dającej "popisy hipokryzji i cynizmu, żerując na fobiach i naiwnej wierze ludzi zniechęconych do polityki") mówi dziś, że były surowe i niesprawiedliwe. Sądy na temat Adama Michnika (że fanatyk, że nienawistnik pełen agresji) dziś wydają my się absolutnie krzywdzące. - Co do Unii (Europejskiej - M.S.) to się pomyliłem - mówi "Gazecie" Niesiołowski. Co myślał o niej wcześniej? Że prowadzi politykę dechrystianizacji, zmieniając katolików w obywateli drugiej kategorii, prześladując bardziej niż w czasach komunizmu.
Dowodem stałości Stefana Niesiołowskiego, który w 1992 roku popierał Macierewicza są też jego słowa: radykalnie zmieniłem poglądy w sprawie lustracji.