Na łamach „Polski” Michał Karnowski zastanawia się czy musiało dojść do tak ostrej polaryzacji w tej kwestii: „Wszystko zawarte jest w nazwie. Przenosiny czy zabieranie krzyża? Powiedz mi, jakiego słowa używasz, a powiem ci, co o tym myślisz". Dla archidiecezji warszawskiej to "przeniesienie". Dla większości obserwatorów, jak można wywnioskować z tonu dyskusji medialnej, również. Ale dla ludzi, którzy pełnią pod Pałacem Prezydenckim samorzutne warty, to, co ma się stać, jest "krzyża zabraniem". Apelują więc w liście do biskupów warszawskich, żeby tego nie robili. Jak widać, choć hucznie ogłoszony, kompromis nie istnieje. Można dziś kreślić różne scenariusze, co stanie się za kilkadziesiąt godzin na Krakowskim Przedmieściu, ale wydaje się pewne, że spokojnie nie będzie.
Czy metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz stanie naprzeciw zbuntowanych, nie akceptujących porozumienia wiernych? A jeśli tak, to czy stawią oni czynny opór? Będą krzyczeli? Czy wyrażą swój protest milcząco? Czy zjawią się tam też grupki uważające, że to dobra okazja do wykrzyczenia swoich antykościelnych haseł? I czy wtedy księża nie znajdą się między młotem, a kowadłem?
Jakkolwiek by patrzeć, sytuacja nie jawi się w jasnych barwach. Szkoda, bo na szali leży przecież nie kawałek zbitego pod kątem 90 stopni drewna, ale podwójny symbol. Raz - symbol wiary chrześcijańskiej. Dwa - znak pamięci po ofiarach tragedii 10 kwietnia. (...).
Zastanawiam się, kto zawinił? Prezydent elekt Bronisław Komorowski, w pierwszym wywiadzie bezrefleksyjnie zapowiadając przeniesienie krzyża, dając do zrozumienia, że w tym miejscu taki znak po poprzedniku nieco go krępuje? Kościół i harcerze, którzy negocjując w tej sprawie, chyba trochę zapomnieli o wrażliwości ludzi stojących przed Pałacem Prezydenckim, dla których istotą tego trwania jest także uzyskanie zapewnienia, że w przyszłości stanie tam znak pamięci o zmarłych, znak z wpisanym krzyżem? Lewica tak chętnie wykorzystująca spór do szermowania hasłami świeckości państwa, rzucająca od razu żądania usunięcia także krzyża z Placu Piłsudskiego? A może Prawo i Sprawiedliwość, gdzieś po drodze gubiące, zdaniem niektórych, granicę między pamięcią o tragedii a polityką budowaną na tragedii? (...) Co dalej? Wyjście widzę jedno: jasne stwierdzenie, co znajdzie się przed Pałacem w zamian. I że będzie to krzyż, bo nie wydaje mi się, by dla partii chadeckiej, jaką jest PO, było to nie do przejścia. Z drugiej strony - nie bardzo w to wierzę. I PO, i prezydent Komorowski widzą chyba w całej sytuacji próbę sił, którą chcą wygrać. Jak wszyscy trochę się pogubili. Takiej wojny nie da się wygrać. Można się tylko mądrze porozumieć. Nie w tym kawałku drewna problem. Zabiorą? Postawią nowy. Zobaczycie.”
Tyle Karnowski. To chyba jeden z niewielu tekstów jaki w dyskusji o krzyż - nie dzieli zwolenników krzyża oraz tych, co chcą jego przeniesienia na obóz prymitywnych „katoli” i światłych chrześcijan. Wielu księżom z ogromną łatwością zdarzało się określać ludzi jacy gromadzili się wokół krzyża jako partyjniackich nienawistników.