Ale zdaniem naszych rozmówców związanych z Górnym Śląskiem to poseł Sekuła ma problemy ze świadomością historyczną. Przynajmniej dotyczącą miasta, którego zamierza być prezydentem.
[srodtytul]Zabrze to Zabrze[/srodtytul]
– Używanie wobec Zabrza nazwy Hindenburg nie ma żadnego historycznego uzasadnienia – mówi dr Bogdan Musiał, niemiecki historyk polskiego pochodzenia, specjalizujący się w badaniu dziejów Niemiec, Polski i Rosji. Przypomina, że Zabrze stało się Hindenburgiem dopiero w 1915 r. – Był to moment prowadzonej przez Niemców bardzo silnej kampanii zacierania polskich korzeni na Śląsku – opowiada dr Musiał. – Zabrze było nazwą wspólną dla Polaków i Ślązaków, dlatego postanowiono ją zmienić.
Zaskoczenia nie kryją też działacze organizacji nierzadko podważającej związki Śląska z Polską. – Przez stulecia używano albo nazwy Zabrze, albo śląskiej Zobrze – mówi „Rz” dr Rafał Adamus, szef zabrzańskiego oddziału Ruchu Autonomii Śląska. – Okres, gdy miasto nazywało się Hindenburgiem, to tylko kilkunastoletni epizod.
Zdaniem historyka Bogdana Musiała używanie przez polskiego parlamentarzystę nazwy Hindenburg, którą Zabrzu nadały niemieckie władze dla uczczenia Paula von Hindenburga, zwycięzcy bitwy pod Tannenbergiem (wojska Cesarstwa Niemieckiego w 1914 r. pokonały tam armię imperium rosyjskiego – red.), to skandal. – Hindenburg nawet w niemieckiej historii nie jest już postacią kojarzoną pozytywnie – podkreśla dr Musiał.
Przypomina, że to ten niemiecki wojskowy umożliwił dojście Hitlera do władzy, a jako prezydent kontrasygnował w 1933 r. dekret „o ochronie narodu i państwa”, umożliwiając nazistom rozpoczęcie czystek w Niemczech.