Czasem mówią do widzenia, czasem dziękuję, a czasem wychodzą bez słowa. Opuszczanie audycji w trakcie programu stało się już elementem polskiej dyskusji publicznej. Wychodzą politycy, publicyści, a nawet eksperci.
Opuszczenie programu na żywo to zazwyczaj efekt rozgrzanej do czerwoności dyskusji. Ale – jak twierdzi Sergiusz Trzeciak, specjalista ds. marketingu politycznego z Collegium Civitas – o wyjściu decydują nie tylko emocje. – W przypadku polityka wynika to raczej z kalkulacji. Musi brać pod uwagę, jak wyjście zostanie odebrane przez wyborców, przez środowisko polityczne, jak wpłynie na jego wizerunek – wyjaśnia.
Od niedzieli w Internecie trwa burzliwa dyskusja – czy Mariusz Błaszczak, szef Klubu PiS, miał powód, by opuścić „Siódmy dzień tygodnia". Podczas audycji w Radiu Zet prowadząca Monika Olejnik spytała, co prezes PiS Jarosław Kaczyński miał na myśli, mówiąc, że aparat państwowy jest używany do walki politycznej.
– Odbieram postawę pani redaktor jako stronniczą – odpowiedział zdenerwowany poseł Błaszczak. – Ja chciałem się zwrócić do słuchaczy Radia Zet. Proszę państwa, od kilku tygodni jestem tu poddawany presji, jest to stronnicze, agresywne i kpiarskie.
Usłyszał wtedy od Moniki Olejnik, że jeśli mu się nie podoba, to może nie przychodzić.