Rodzina Jerzego Ziobry, który zmarł w lipcu 2006 roku, od niemal pięciu lat wskazuje prokuraturze, że podczas leczenia chorego w krakowskim szpitalu popełniono poważne błędy.
- Lekarka nie potrafiła odczytać EKG męża, który przechodził zawał i nie podała mu tlenu – mówi żona zmarłego Krystyna Kornicka-Ziobro, która sama jest lekarzem.
Prowadząca sprawę prokuratura z Ostrowca Świętokrzyskiego (postępowanie przeniesiono tam z Krakowa w 2007 roku) już raz - w kwietniu 2008 roku umorzyła śledztwo, uznając, że lekarze i pielęgniarki nie narazili pacjenta na utratę zdrowia ani życia. Jednak po zażaleniu rodziny, która dostarczyła m.in. opinie ekspertów zagranicznych na ten temat, we wrześniu 2008 r. krakowski sąd nakazał dalej prowadzić śledztwo. Uznał, że ekspertyza z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, na jakiej opierała się prokuratura, nie odpowiada na ważne pytania śledztwa, jest niejasna i niespójna, i nie daje podstaw do umorzenia sprawy.
Nowej opinii nie udało się jednak prokuraturze uzyskać do dziś. Zespół biegłych, złożony m.in. z ekspertów Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, został powołany dopiero latem 2010 roku, a kolejne terminy, do kiedy opinia miała być gotowa są przekładane – wskazuje rodzina zmarłego. Nie wierzy w zapewnienia prokuratora, iż kompleksowa ekspertyza będzie gotowa do końca maja. Wtedy 15 ekspertów ma uzgodnić stanowisko w sprawie 277 zadanych im pytań.
- Sprawie grozi przedawnienie już 2 lipca, kiedy mija pięć lat od śmierci Jerzego Ziobry. W przypadku błędów lekarskich trudno wykazać, iż mamy do czynienia z winą umyślną, a gdyby jej nie było, taka sprawa przedawnia się właśnie po pięciu latach – mówi mecenas Piotr Pszczółkowski, reprezentujący pokrzywdzonych.