Po debacie o ACTA będą protesty internautów

Premier zapowiedział, że nie wycofa podpisu pod ACTA. Internauci organizują kolejne akcje

Aktualizacja: 07.02.2012 02:09 Publikacja: 06.02.2012 19:51

Internauci zamierzają protestować do czasu, aż rząd wycofa podpis pod umową. Na zdjęciu manifestacja

Internauci zamierzają protestować do czasu, aż rząd wycofa podpis pod umową. Na zdjęciu manifestacja przeciwników ACTA w Łodzi, 3 lutego

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Spotkanie premiera z internautami miało poprawić notowania rządu wśród najmłodszych wyborców. Stało się odwrotnie. Donald Tusk raczej stracił.

- Celem debaty było ukazanie rzekomej chęci do rozmów, stąd ekspresowe tempo jej zwołania. Oferta słusznie została zlekceważona przez część internautów, którzy nie dali się postawić pod ścianą - uważa dr Wojciech Jabłoński, politolog z UW. Dodaje, że internauci okazali się trudnym przeciwnikiem. - Są silną grupą, która mówi własnym głosem. Widać, że stronie rządowej zaczynają puszczać nerwy - przyznaje.

Zdaniem dr. Dominika Batorskiego, socjologa Internetu z Uniwersytetu Warszawskiego, rząd nie docenia internautów. - Internet daje nowe możliwości udziału w debacie publicznej. Obywatele chcą mieć możliwość zabrania głosu. Rządzący muszą się z tym liczyć - mówi.

W efekcie debata nie uspokoiła nastrojów wśród internautów. W sieci skrzykują się oni na kolejne manifestacje w całej Polsce. Mają protestować 11 lutego.

Broni nie składa grupa hakerów Anonymous. Na serwisach społecznościowych zapowiada przyspieszenie planowanych wcześniej na kwiecień ataków na rządowe strony internetowe.Podczas wczorajszej debaty w Kancelarii Premiera internauci i blogerzy żądali wycofania polskiego podpisu spod ACTA. - Nie zgadzamy się na ACTA ani dziś, ani jutro, ani nigdy. Jak rząd chce naprawić to, co zaserwował? - pytał premiera Dominik łabudziński z organizacji Internet Blackout.

Premier nie pozostawił jednak wątpliwości. - Gdybym był przekonany, że ACTA to zło zła, nie byłoby tam polskiego podpisu - mówił Donald Tusk. Dodał, że grupa państw, które podpisały ACTA, to dobre towarzystwo. - Polski rząd nie wycofa swojego podpisu z żadnego dokumentu, dlatego że jakaś grupa tego żąda - skwitował.

Nie spodziewając się żadnych przełomowych deklaracji, część gości nie przyjęła zaproszenia premiera. - Od początku było wiadomo, że będzie medialnym show. W takich warunkach nie da się merytorycznie rozmawiać - mówi "Rz" Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon, która odmówiła udziału w spotkaniu, ale śledziła je w Internecie. - Premier usłyszał to, co internauci mówili od kilkunastu dni, a sam przedstawił stanowisko, które wszyscy już znają.

Fundacja Panoptykon nadal oczekuje na roboczą rozmowę w sprawie przedstawienia harmonogramu i planu konsultacji społecznych.

- Na razie ze nie mamy się do czego odnieść. Ze strony rządu nie ma konkretnych propozycji - mówi Szymielewicz.

Z kolei prawnicy wskazują, że opór społeczny to niejedyny problem z ACTA. Prof. Genowefa Grabowska, prawnik z Uniwersytetu Śląskiego, twierdzi, że umowa jest sprzeczna z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości UE i dlatego nie powinna być ratyfikowana przez Parlament Europejski.

Trybunał, rozpatrując sprawy nielegalnej wymiany muzyki i filmów w Internecie, zauważył, że zbieranie danych o internautach może naruszać przepisy o ochronie danych osobowych z Karty praw podstawowych UE. Taki proceder naruszałby też kilka dyrektyw. - Prawo ustanawiane przez PE, także ratyfikacja umów międzynarodowych, powinno szanować dorobek prawny Unii, w tym wyroki Trybunału - zaznacza Piotr Bogdanowicz, prawnik z UW.

Jednak Komisja Europejska broni ACTA i uważa, że PE powinien ją ratyfikować. Może się to stać w marcu lub kwietniu.

Donald Tusk zapowiedział w piątek, że Polska wstrzyma się z ratyfikacją przynajmniej do końca roku. Jednak jeśli umowę przyjmie PE i zostaną wydane odpowiednie dyrektywy europejskie, Polska będzie musiała dostosować swoje prawo.

Spotkanie premiera z internautami miało poprawić notowania rządu wśród najmłodszych wyborców. Stało się odwrotnie. Donald Tusk raczej stracił.

- Celem debaty było ukazanie rzekomej chęci do rozmów, stąd ekspresowe tempo jej zwołania. Oferta słusznie została zlekceważona przez część internautów, którzy nie dali się postawić pod ścianą - uważa dr Wojciech Jabłoński, politolog z UW. Dodaje, że internauci okazali się trudnym przeciwnikiem. - Są silną grupą, która mówi własnym głosem. Widać, że stronie rządowej zaczynają puszczać nerwy - przyznaje.

Pozostało 83% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej