Minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz rozpoczął tworzenie systemu monitorowania losów dziecka. Impulsem jest głośna sprawa zamordowanego Szymona z Będzina. Miałyby do niego trafiać informacje o dzieciach, co do których istnieje podejrzenie, że mogą być ofiarami przemocy.
Minister na początku tygodnia spotkał się w tej sprawie z Joanną Kluzik-Rostkowską (PO), byłą minister pracy, która podobną bazę chciała stworzyć w 2007 r. – Powstanie specjalny zespół, który opracuje koncepcję funkcjonowania takiego systemu – zapewnia „Rz" Janusz Sejmej, rzecznik resortu pracy. Prace nad projektem może poprzedzić program pilotażowy – dodaje.
Zespół w pierwszej kolejności przejrzy rozwiązania Kluzik-Rostkowskiej. Założenia do programu monitoringu miałyby powstać właśnie na bazie jej pomysłów sprzed pięciu lat. – Musimy sprawdzić, które z nich są dziś nadal aktualne. Być może część tamtych propozycji została uregulowana w innych ustawach – mówi posłanka PO.
Jej zdaniem powinien powstać centralny system, w którym byłyby zapisywane wszystkie informacje na temat dzieci pochodzących z rodzin „wątpliwych". Do tej bazy trafiałyby informacje o dzieciach z wielu źródeł: szkoły, przedszkola, lekarzy rodzinnych, opieki społecznej, kuratora, policji itp. Znalazłyby się tam także dane o szczepieniach i chorobach. Dostęp do bazy miałyby sądy rodzinne, a gdyby pojawiło się w niej zbyt wiele niepokojących sygnałów, sąd musiałby się im przyjrzeć.
– Stworzenie takiego systemu jest konieczne, bo przypadków znęcania się nad dziećmi jest bardzo dużo. Często wychodzą na jaw, dopiero gdy stanie się nieszczęście – uważa Mirosława Kątna, przewodnicząca Komitetu Praw Dziecka.