Kogo wzmocnią taśmy

Obecny kryzys polityczny może wzmocnić Donalda Tuska, Grzegorza Schetynę lub Leszka Millera. Każdego z innych powodów

Aktualizacja: 21.07.2012 07:33 Publikacja: 20.07.2012 20:36

Kogo wzmocnią taśmy

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

W Sejmie huczy od scenariuszy dotyczących tego, kto stoi za aferą nagraniową oraz dlaczego teraz tajne rozmowy ujrzały światło dzienne. Ponieważ nikt   poza autorami akcji   nie dysponuje faktami, politycy skupiają się na tym, kto zyskał. I w myśl starej zasady wśród beneficjentów szukają autora prowokacji.

Najczęściej pojawiają się trzy osoby: Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i Leszek Miller. W każdym z tych przypadków w tle wskazywane są służby specjalne obecne lub byłe.

- Wystarczy spojrzeć na osobę nagrywającą. To człowiek głęboko zakorzeniony jeszcze w poprzednim systemie. Na dodatek od czasu wprowadzenia oświadczeń lustracyjnych nie startuje w żadnych wyborach - mówi polityk PO.

Między innymi dlatego politycy PSL otwarcie mówią o prowokacji. Jej celem ma być osłabienie lub wręcz wyrzucenie Stronnictwa z rządu.

Na rozbiciu koalicji z pewnością zyskałby Grzegorz Schetyna. Nowe wybory lub przynajmniej nowa koalicja to dla niego jedyna możliwość powrotu do politycznej ekstraklasy. Obecnie zmarginalizowany przeżywa katusze, pełniąc funkcję szefa Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych oraz szefa wrocławskich struktur partii.

Za tym scenariuszem przemawia też sekwencja zdarzeń. Wielu obserwatorów to właśnie w nim upatruje ujawnienia nagrań z wyjazdowego posiedzenia Klubu Parlamentarnego PO w Jachrance. Premier Tusk ostro krytykował Jarosława Gowina za zbytnie zbliżenie z PiS.

Następnie w poprzedni czwartek próbował przeforsować na posiedzeniu klubu Platformy liberalny projekt w sprawie in vitro. Taki krok musiałby doprowadzić do kryzysu rządowego, bo część konserwatywnych polityków Platformy odeszłaby z partii w proteście przeciwko zmuszaniu ich do głosowania wbrew własnemu sumieniu.

- Na Grzegorza Schetynę wskazuje też styl tego zamieszania -  mówi wrocławski poseł PiS Dawid Jackiewicz.

Doprowadzenie do nowych wyborów z pewnością zmieniłoby układ na scenie politycznej. PSL, które musi spłacać ogromną karę nałożoną przez Państwową Komisję Wyborczą (20 mln zł), nie miałoby pieniędzy na przeprowadzenie skutecznej kampanii. Osłabione wybuchem afery mogłoby nawet nie dostać się do Sejmu. Przy zwycięstwie Platformy, która przecież ciągle jest liderem sondaży, najbardziej przewidywalnym partnerem koalicyjnym zostałby Sojusz Lewicy Demokratycznej. Z politykami tej formacji Grzegorz Schetyna jest w dość dobrych relacjach, więc jego akcje w partii musiałyby wzrosnąć.

Taki scenariusz wskazuje kolejnego beneficjenta obecnego kryzysu politycznego.

Nie przez przypadek Leszek Miller prawie nie krytykuje Platformy za tolerowanie nepotyzmu PSL oraz takie same praktyki we własnych szeregach mówi minister obecnego rządu.

Dla Millera powrót do władzy jest marzeniem. Swoją gotowość do zastąpienia PSL deklarował już w trakcie konfliktu koalicji podczas uchwalania reformy emerytalnej. Lider SLD jak mantrę powtarzał wówczas, że trudno rządzi się z ludowcami i nigdy nie wiadomo, jaki numer wywiną.

Ale osłabienie PSL leży także w interesie Donalda Tuska. Co prawda afera z pewnością ochlapie błotem kumoterstwa i nepotyzmu także jego, ale jednocześnie kryzys daje duże korzyści. Pokazuje koalicjantowi, czym może się skończyć blokowanie reform proponowanych przez rząd. To oznacza, że PSL nie będzie już mógł tak stanowczo blokować np. reformy sądów czy zapowiadanych zmian w KRUS.

Drugi zysk Tuska może być wewnątrzpartyjny. Na fali krytyki za polityczne obsadzanie stanowisk w spółkach Skarbu Państwa i rządowych agencjach premier może przeprowadzić w nich kolejną czystkę. W rzeczywistości będzie to oznaczało pozbycie się z nich niedobitków związanych z Grzegorzem Schetyną.

W każdym scenariuszu największym poszkodowanym pozostaje Polskie Stronnictwo Ludowe. Dla polityków PSL afera nie oznacza tylko osłabienia politycznego, ale także świadomość, że są infiltrowani. Co prawda widać, że Władysław Serafin świadomie wyciąga z rozmówcy interesujące go fakty, ale przecież nie mają wątpliwości, że to nie on   według ludowców jest autorem przecieku. Są więc przekonani, że stali się ofiarami prowokacji.

Z ich punktu widzenia nie ma znaczenia, kto wywołał kryzys. W każdym z tych scenariuszy nie są osobami siedzącymi przy stole, ale znajdują się w karcie dań. Jako przystawka.

W Sejmie huczy od scenariuszy dotyczących tego, kto stoi za aferą nagraniową oraz dlaczego teraz tajne rozmowy ujrzały światło dzienne. Ponieważ nikt   poza autorami akcji   nie dysponuje faktami, politycy skupiają się na tym, kto zyskał. I w myśl starej zasady wśród beneficjentów szukają autora prowokacji.

Najczęściej pojawiają się trzy osoby: Donald Tusk, Grzegorz Schetyna i Leszek Miller. W każdym z tych przypadków w tle wskazywane są służby specjalne obecne lub byłe.

Pozostało 88% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo