Pierwsza z ulgą odetchnęła Nowa Lewica. Gdyby o fotel marszałka rozpoczęła się krwawa walka w koalicji, nie dałoby się nawet pomyśleć o zabraniu Czarzastemu przywództwa w partii. Podróż „w górę” jest dla niego jedynym możliwym kierunkiem odejścia i tylko wtedy Krzysztof Gawkowski i Agnieszka Dziemianowicz-Bąk będą mogli przystąpić do własnej rozgrywki o przywództwo.
Gwiazda Szymona Hołowni nieco przygasła
Podczas niedawnego posiedzenia klubu Polski 2050, Hołownia przekonywał, że po konsultacjach z innymi spikerami parlamentów uznał, że nie ma innego wyjścia i musi – zgodnie z umową – Czarzastemu ustąpić. W dodatku w „Rz” pojawił się sondaż, zgodnie z którym 51,4 proc. badanych chce, aby Hołownia przestał pełnić funkcję marszałka. Część pewnie uważa, że należy dotrzymywać umów, a część – po prostu lidera PL2050 nie lubi.
Ale porównanie z okresem euforii po wyborach w 2023 roku, kiedy ludzie w kinach oglądali prowadzone przez Hołownię obrady, jest dla niego na pewno bardzo bolesne.
To jednak nie kończy sprawy, bo co prawda posłowie PL2050 ucieszyli się, że decyzja zapadła, a opera mydlana się kończy, ale to wcale nie znaczy, że z radością głosować będą na lidera Nowej Lewicy. „To ma być ten nowy początek? Odnowa?” – pyta ironicznie jeden z polityków i dodaje, że sam zapewne wstrzyma się od głosu.