Takim też pisarzem się stał, a poświadczają to przede wszystkim arcypopularni „Piłsudczycy” (1915) i inne reportaże z tamtego czasu: „Iskry”, „Bitwa pod Konarami”, „Mogiły”, „Spotkania”. W wojnie polsko-bolszewickiej kierował Biurem Prasowym Naczelnego Dowództwa. W „Bibliotece Żołnierza Polskiego” redagowanej przez Kazimierza Wierzyńskiego opublikował wtedy „Wiosnę 1920”, „Wyprawę Wileńską” i, w najwyższym nakładzie, „Podpułkownika Lisa-Kulę”.
W wolnej Polsce kierował redakcją „Żołnierza Polskiego”, wszedł do komitetu redakcyjnego „Skamandra”, w latach 1923 – 1926 prezesował Związkowi Zawodowemu Literatów Polskich, a od 1929 r. do wybuchu drugiej wojny kierował dodatkiem literackim „Gazety Polskiej”. Przede wszystkim jednak pisał sławne, mocno skandalizujące – i to zarówno pod względem politycznym jak obyczajowym – powieści.
Debiutancką powieść pod tytułem „Niezguła” napisał już w 1911 r., ale większe zainteresowanie wzbudził o dwa lata późniejszy „Proch”, w którym w krzywym zwierciadle przedstawił środowisko studiujących na Zachodzie Polaków ze szczególnym uwzględnieniem Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej im. Lelewela. „Proch” zbulwersował czytelników rozpoznających w bohaterach Kadena samych siebie.
Środowisko to nie było jednak tak liczne, a przede wszystkim tak opiniotwórcze, jak naukowcy i dziennikarze z Krakowa, którzy swój mocno zdeformowany wizerunek ujrzeli w następnej powieści Kaden-Bandrowskiego – „Łuk” (1919). Dość było tego, a dodać należy jeszcze wybujały erotyzm dzieła, by niemała część publiczności czytającej – głównie endecka – uznała „Łuk” za pornografię, a jego autora za gorszyciela.
Najważniejsze utwory Kaden-Bandrowskiego – „Generał Barcz” (1923), „Czarne skrzydła” (1925 – 1929) i „Mateusz Bigda” (1932 – 1933) – miały jednak dopiero powstać. Tytułowy bohater pierwszej z tych powieści ewidentnie wzorowany był na Piłsudskim, a wśród pomniejszych postaci doszukać się było można m.in. Józefa Hallera, a i samego pisarza jako redaktora Rasińskiego – legionistę i muzyka.
Pisarz przez całe życie był niechętny demokracji parlamentarnej, w czym przypominał Józefa Piłsudskiego. Zarzucano mu brutalizm, obrzucanie przeciwników inwektywami, nazywano paszkwilantem. Właściwie tylko utwory wspomnieniowe: „Miasto mojej matki” i „W cieniu zapomnianej olszyny” (1928) wzbudziły zgodny aplauz czytelników i krytyków od prawa do lewa i w konsekwencji przyniosły autorowi nagrodę państwową.