Reklama
Rozwiń
Reklama

Wigilia w bańkach. Czy podział pokoleniowy rozbije świąteczny stół?

Prawdziwy podział przy świątecznym stole nie biegnie tylko przez pokolenia, lecz przez media i ich algorytmy. To one utrzymują polityczny duopol przy życiu i podsycają polaryzację.

Publikacja: 23.12.2025 04:30

Prawo i Sprawiedliwość jak co roku spotkało się na wigilii w siedzibie przy ul. Nowogrodzkiej. Za to

Prawo i Sprawiedliwość jak co roku spotkało się na wigilii w siedzibie przy ul. Nowogrodzkiej. Za to inaczej niż dotychczas PiS miało aż trzy spotkania świąteczne – dwa alternatywne zorganizowali Mateusz Morawiecki i Jacek Sasin dla ich bliskiego otoczenia

Foto: X/PiS

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Dlaczego polityka i algorytmy wpływają na atmosferę przy świątecznym stole?
  • Jakie zmiany w strukturze rozmów politycznych obserwuje się w Polsce?
  • W jaki sposób media tradycyjne i nowe technologie wpływają na podziały pokoleniowe?
  • Jak zmieniają się preferencje polityczne młodszych i starszych wyborców?
  • Dlaczego młodzi wyborcy coraz częściej dystansują się od tradycyjnych partii politycznych?
  • Jakie są potencjalne konsekwencje obecnej polaryzacji politycznej dla przyszłości kraju?

W radiu, kawiarniach i sklepach sączy się z głośników „Last Christmas”, choinki – żywe lub sztuczne – pojawiają się na przecenach, a rozmowy krążą wokół braku śniegu i wszechobecnej szarugi. Trwają wyjazdy do rodziny i świąteczne przygotowania, a w mediach społecznościowych politycy publikują jeszcze bardziej niż zwykle kiczowate filmiki. Ale gdzieś w tle narasta poczucie, że zamiast radości spotkanie z dawno niewidzianą rodziną może przynieść polityczne spory. W Polsce gorące dyskusje przy świątecznych stołach wydają się nieuniknione. Do budowy napięcia nie są nawet potrzebne – tak jak dzieje się to obecnie w PiS – dwa spotkania świąteczne. Wystarczy jedno. I w zasadzie nie ma od tego ucieczki. Może poza wyjazdem z kraju.

Reklama
Reklama

Podziały polityczne w Polsce. Linię podziału definiuje wiek

Polityka staje się tematem coraz bardziej polaryzującym. 51 proc. ankietowanych w badaniu CBOS z września tego roku przyznaje, że świadomie unika rozmów o niej z bliskimi, o których wiedzą, że mają inne poglądy. To wzrost o 11 pkt proc. w porównaniu z sondażem z 2023 r. Aż 25 proc. w pytaniu otwartym CBOS deklaruje, że nie interesuje się polityką tak, jak kiedyś, bo ta „ich drażni, stresuje”. Kolejne 49 proc. mówi, że polityka ich rozczarowuje. Ale i tak się pojawi w wigilię, to równie nieuniknione jak świąteczny barszcz. I podzieli, bo Polacy potrafią dziś mieć skrajnie odmienne zdania na każdy temat: od psów na łańcuchach po wizytę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Gdzie biegnie główna linia podziału? Najprostsza odpowiedź wydaje się banalna: to wojna pokoleniowa. Punkt przecięcia: okolice 35-40 roku życia. Ale ta diagnoza, choć wygodna, nie wyjaśnia przecież wszystkiego.

Politycy uwielbiają traktować Boże Narodzenie i rozmowy przy świątecznym stole jako wielką grupę fokusową. Lubią też jakiś gorący temat na ten stół wrzucić. To zresztą teoria europosła Adama Bielana, europosła PiS. Może to być dosłownie stół okrągły – usunięty przez prezydenta Karola Nawrockiego z Pałacu Prezydenckiego na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. W tle słowa powtarzane od lat: duopol, polaryzacja, PO-PiS. Czy to się wszystko utrzyma?

Reklama
Reklama

– Młodsi wyborcy nie tyle odrzucają duopol PiS–KO, ile odrzucają establishment. A obie te partie – niezależnie od sporów – współrządziły Polską przez ponad 20 lat i idealnie w ten establishment się wpisują. Dla młodszych to nie jest już spór o kierunek, lecz o zmianę pokoleniową – mówi „Rzeczpospolitej” Łukasz Pawłowski, szef pracowni OGB. – Pytanie, czy ten podział utrzyma się za pięć czy dziesięć lat, pozostaje otwarte. Wszystko zależy od tego, czy politykom z młodszych generacji uda się przekonać wyborców 60+, by dali im szansę na realne zmiany. Dziś to się nie udaje. Co więcej, część młodych polityków – jak Sławomir Mentzen – zamiast mówić o poprawie warunków życia młodszych pokoleń, próbuje zdobywać elektorat seniorów doraźnymi obietnicami, jak emerytura bez podatku. Jeśli jednak mur pokoleniowy zostanie przełamany i pojawi się oferta, która połączy interesy młodszych i starszych wyborców, zmiany mogą nadejść szybciej niż dziś się wydaje – dodaje Pawłowski. 

Polityka przy świętecznym stole. Jak media kształtują świadomość 

Spór pokoleniowy i podział widać wyraźnie w wynikach I tury wyborów prezydenckich. Młodzi głosowali na Adriana Zandberga i Sławomira Mentzena, pokolenie 50+ przede wszystkim na duopol i jego kandydatów. Dużo trudniej odpowiedzieć na pytanie: skąd ten podział tak naprawdę się bierze poza samą metryką?

Czytaj więcej

PiS chce bić się z Konfederacją o młodych

Dobrym symbolem tej sytuacji była rozmowa premiera Donalda Tuska z młodymi aktywistkami na spotkaniu w Piotrkowie Trybunalskim kilka miesięcy temu. – Mam 30 lat i minimalne szanse na własne mieszkanie. Być może nie będę mieć męża, z którym będę mogła dzielić kredyt. Nie wiem, czy będę mogła mieć dziecko, bo nie wiem, czy będzie mnie na nie stać – mówiła kobieta z młodzieżowej Inicjatywy Wschód. Tusk zaczął wyliczać systemy wsparcia dla osób z dziećmi (niektóre, jak 800+, przyjął PiS) i ogólnie podsumował całą sytuację jednym zdaniem, odnosząc się do innych państw Zachodu. – Najmniej dzieci rodzi się tam, gdzie ludzie mają najlepiej. Na tym polega problem – powiedział premier. To zdanie dobrze pokazuje skalę rozmijania się perspektyw.

Łatwo zauważyć ten podział bez socjologicznej analizy, oglądając tylko kadry telewizyjne z Piotrkowa. Obok dwóch trzydziestolatek, kobiety i mężczyźni w wieku 50+. Rdzeń wyborców Koalicji Obywatelskiej. Dla Tuska i koalicji rządzącej, opierającej się głównie na głosach starszych wyborców, utrata części elektoratu młodego pokolenia jest problemem, ale wciąż nie takim, który miałby im dziś spędzać sen z powiek. 

Reklama
Reklama

Osi podziału nie wytycza jednak tylko wiek. To tak naprawdę wtórny podział wobec tego, jak wyglądają i przez kogo kontrolowane są w Polsce media. W większości przypadków najważniejsze polskie redakcje zostały założone i zbudowane przez ludzi bezpośrednio zakorzenionych lub wywodzących się z pokolenia Solidarności. To rówieśnicy Tuska i Kaczyńskiego, na pewno mentalni. Dla milenialsów, którzy ledwie pamiętają PRL, albo nie pamiętają go wcale, dla pokolenia Z urodzonego już po transformacji, a tym bardziej dla pokolenia Alfa urodzonego już w XXI w., media tradycyjne są reliktem wcześniejszego podziału politycznego. Oni mają własne media społecznościowe, rolki na Instagramie i TikToku, podcasty i nowe pomysły, jak projekt dla centroprawicowych trzydziestolatków – Kanał Zero (założony przez Krzysztofa Stanowskiego, rocznik 1982). Nieprzypadkowo to właśnie Stanowski był w tym roku najostrzej atakowany przez polityków i aktywistów najbardziej zaangażowanych w utrzymanie duopolu. Beneficjentem tego wyłomu po prawej stronie był m.in. prezydent Karol Nawrocki (rocznik 1983), który ostatecznie połączył poparcie tradycyjnego, starszego elektoratu PiS i młodych wyborców altprawicy. Im ktoś młodszy, tym dalej mu od linearnej telewizji i prasy na rzecz mediów społecznościowych, podcastów i Kanału Zero. To jeden z kluczowych mechanizmów tej zmiany. 

Paradoks polega na tym, że to stare media wciąż nadają ton debatom o sprawach kluczowych dla młodych – takich jak demografia czy rynek pracy. W badaniach ludzie z pokolenia Z jasno wskazują, że ich wymarzoną formą zatrudnienia jest... praca na etacie (raport WorkWarZ opisywany przez „Rzeczpospolitą”). Ale gdy Ministerstwo Rodziny forsuje reformę PIP (Państwowa Inspekcja Pracy), która w założeniu ma doprowadzić do ucywilizowania rynku pracy i zwalczenia jego segmentacji, to opór dysponujących kapitałem, dojściem do mediów tradycyjnych i innymi zasobami organizacji, którym zależy na utrzymaniu korzystnego dla nich finansowo status quo, był i jest przepotężny. A z kolei brak stabilnych form zatrudnienia wpływa na demografię. I tak to się toczy.

Foto: Tomasz Sitarski

To wszystko widać dobrze w tematach takich jak ochrona zdrowia, mieszkalnictwo, planowanie przestrzenne, ekologia, podejście do alkoholu, sprawy obyczajowe, depopulacja średnich miast, wykluczenie komunikacyjne itd. I to będzie widać przy świątecznym stole. Starsi, zanurzeni w politycznym duopolu nie rozumieją, dlaczego młodzi uznają, że jest tak źle lub niedostatecznie. I dlaczego młodzi nie mają lub nawet nie chcą mieć dzieci. Oczywiście starsi też są w mediach społecznościowych, mogą ulegać tam zresztą szybkiej radykalizacji, ale rdzeń ich myślenia sformułowały media kojarzone z duopolem istniejącym od 2005 r. – Gdy obserwuję starsze osoby w mojej rodzinie, to mam wrażenie, że korzystający z Facebooka ludzie pokolenia 60+ nie do końca rozróżniają prawdę od fake newsa. Z tym zderzam się w rozmowach – mówi nam 30-letnia Ewelina. 

Bezradność wobec Grzegorza Brauna i perspektywy dla duopolu 

Gdyby cała dyskusja dotyczyła tylko sporów przy wigilijnych stołach, byłaby jednak trywialna. Ale dotyczy przecież rdzenia polityki. To był rok, w którym przemielony przez duopol został Szymon Hołownia – przynajmniej na jakiś czas. Bez poważnego i silnego zaplecza partyjnego nie miał obecnie szans z maszyną, która doprowadziła do porażki tyle innych projektów. Z Partii Razem wyrzucono w tym roku Paulinę Matysiak, a zaczęło się od tego, że Matysiak jeszcze w 2024 r. rozpoczęła współpracę z posłami PiS – nie tylko w sprawach rozwoju, CPK, atomu i portów. W ten sposób jednoznacznie stała się zdrajcą w logice duopolu. Pod tą presją nawet Adrian Zandberg musiał ulec.

Reklama
Reklama

– Wygląda na to, że dla osób, które wojnę PiS-u z PO obserwują od dekad, jest to spór ich życia, a osoby młodsze nie rozumieją, dlaczego przez tyle czasu żyjemy konfliktem Kaczyńskiego i Tuska. Koniec duopolu jest u nas ogłaszany każdego roku i jak dotychczas nic z tego nie wyszło, ale wydaje mi się, że on naprawdę jest już na horyzoncie. Zwłaszcza że z każdym rokiem jest to spór coraz bardziej jałowy, teatralny i wynikający z osobistych antypatii, a nie różnic w wizjach Polski – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” posłanka z Kutna, Paulina Matysiak. 

Ale 2025 r. to też rok Grzegorza Brauna – napędzanego polaryzacją w mediach społecznościowych polityka korzystającego z poczucia wielu wyborców, że elity polityczne oderwały się od rzeczywistości i są zanurzone we własnych sporach. Braun funkcjonuje całkowicie poza systemem mediów, a elity wzywają do delegalizacji jego partii. Ci natomiast, którzy chcą całkowitego „spalenia Rzymu”, wybierają dziś Brauna. Również, a może przede wszystkim, młodzi. Nie tylko prawicowcy z mniejszych miejscowości, ale też wyborcy z większych miast, którzy wcale nie kryją się z tym, że na Brauna głosują. Odpowiedź duopolu: Tusk wykorzystuje Brauna jako lewar w celu osłabienia PiS i Kaczyńskiego. Strategia słuszna politycznie z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami.

Nic dziwnego, że nastroje przy wigilijnych stołach w kraju, który rząd chętnie nazywa „dwudziestą gospodarką świata”, będą dalekie od idealnych. Nawet bez faktycznej walki o pilota i smartfona. Bo to, co dzieje się w Wigilię, jest jedynie odbiciem procesów znacznie głębszych i trudniejszych do zatrzymania. Dużo łatwiej pokłócić się o to, dlaczego młodzi nie są dziś wdzięczni za Polskę AD 2025, niż odpowiedzieć na pytanie, kto i w czyim interesie kształtuje rzeczywistość, w której żyją.

 

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Marta Nawrocka wchodzi do gry. Żona prezydenta będzie jak Jolanta Kwaśniewska?
Polityka
Polski orzeł po nowemu. Ruszyły prace nad zmianami w symbolach państwowych
Polityka
Nowy rok, nowy konkurs. Ale czy nowy prezes IPN?
Polityka
Sondaż poparcia partii politycznych. Lider się umacnia. Przepychanka Konfederacji
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama