Kancelaria Premiera zwróciła się do wrocławskiego naukowca prof. Jana Szopy-Skórkowskiego z ofertą pomocy we wdrożeniu jego wynalazków opartych na genetycznie zmodyfikowanym lnie. Stało się to po tym, gdy „Rz" opisała problemy, z jakimi od lat boryka się profesor, bo nie chce sprzedać swych odkryć za granicę, lecz uparł się, by skorzystała na nich Polska.
– Z niedowierzaniem przyjąłem ten telefon, który przerwał wieloletnie milczenie urzędników – cieszy się profesor. – Urzędnik z Kancelarii Premiera poprosił o spisanie naszych potrzeb i dokładne przedstawienie projektów, bo jak powiedział, po artykule w „Rz" kancelaria chce nam pomóc.
Dużo pochwał, mało wsparcia
W odpowiedzi profesor poprosił premiera, by ten objął szczególnym wsparciem działania fundacji dotyczące projektów związanych z genetycznie zmodyfikowanym lnem. – Przywołujemy w liście opinie środowiska naukowego, publikacje naukowe, które świadczą o ważności i potrzebie rozwijania naszych produktów medycznych – zdradza nam prof. Szopa-Skórkowski. – M.in. Europejska Platforma Technologiczna wymienia osiągnięcia naszego zespołu jako jedyne polskie prace biotechnologiczne.
Chodzi o lniane opatrunki o niezwykłych właściwościach. Zostały entuzjastycznie przyjęte przez chorych, bo leczą rany, wobec których medycyna wciąż jest bezsilna. Potwierdziły to badania kliniczne. Na profesora posypały się listy gratulacyjne, w tym od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w 2010 roku wynalazek otrzymał także Nagrodę Premiera.
Wszyscy zarobią
Do profesora wciąż pukają zagraniczne koncerny, kusząc go szybkim wdrożeniem opatrunków do produkcji. Jednak od czterech lat prof. Szopa-Skórkowski wdraża je na własną rękę. Założył fundację i na zasadzie przedpłat zdołał już wyprodukować i rozprowadzić wśród pacjentów 60 tys. opatrunków.