W woj. opolskim i samej Nysie lokalnym władzom z PO nie podoba się aktywna walka z bezrobociem. Uznali, że nyski urząd pracy, wykreślając z rejestrów fikcyjnych bezrobotnych, naraża ich na wymierne straty polityczne. Ludzie nie są zachwyceni, gdy pozbawia się ich statusu bezrobotnego. Bez względu na to, czy pracy szukają czy nie.
Atak jest adresowany do starosty nyskiego pochodzącego z lokalnego ugrupowania Forum Samorządowe. Chodzi m.in. o zatrzymanie „fikcyjnego poprawiania statystyk bezrobocia” oraz o głowę Kordiana Kolbiarza, dyrektora powiatowego urzędu pracy (PUP) w Nysie.
Mimo że wdrażany przez niego i opisany przez „Rz” w połowie marca program powszechnych robót publicznych zbiera pochlebne recenzje i przynosi efekty. – To jest dobry pomysł – mówi nam Jacek Męcina, wiceminister pracy i polityki społecznej. Co więcej, ma on szanse stać się wzorem w UE – interesuje się nim Komisja Europejska.
Kierowany przez Kolbiarza urząd jest też jednym z najczęściej nagradzanych w Polsce. W 2010 otrzymał Europejską Nagrodę Przedsiębiorczości jako jedyna w historii nagroda dla instytucji z Polski za projekt „Budowa domów poprzez system szkoleń osób bezrobotnych”.
Sam dyrektor PUP doradza prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu, jak rozwiązać problemy na rynku pracy starszych osób.
Precedensowy plan
20 marca opublikowaliśmy artykuł „Składka ważniejsza od pracy”. Opisaliśmy, jak powiat nyski znalazł receptę na fikcyjnych bezrobotnych. To autorski program tzw. powszechnych robót publicznych. Prawie co drugi bezrobotny w powiecie nyskim, który był bez pracy ponad rok i nie pobierał zasiłku, odrzucił w lutym ofertę zatrudnienia.