Rosyjska mina nad Dniestrem

Unia Europejska oraz Polska koncentrują się na Ukrainie i umowie stowarzyszeniowej z tym krajem, tymczasem nad Dniestrem tyka mina, która może wysadzić europejską politykę wschodnią. Rosja jest bowiem bliska storpedowania podobnego porozumienia z Mołdawią, najbardziej prozachodnim państwem posowieckim.

Publikacja: 26.07.2013 21:04

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Nie zawahała się nawet przed prowokowaniem napięć granicznych na styku Mołdawii i separatystycznego Naddniestrza, które mogą zaowocować incydentami zbrojnymi. Gdyby ta gra się powiodła, Unia poniosłaby na Wschodzie dotkliwą porażkę nie tylko prestiżową, ale przede wszystkim geostrategiczną.

1

Rosja, promując Unię Celną oraz Unię Eurazjatycką, chce wyznaczyć granice swojej strefy wpływów, ma ona obejmować oprócz Białorusi i Ukrainy także Mołdawię. Tymczasem kraj ten najdalej wysunął się na Zachód, nie geograficznie wprawdzie, ale gospodarczo i politycznie. Ma większe obroty handlowe z UE niż z Rosją, także emigranci zarobkowi w większym stopniu wybierają kraje unijne niż Rosję. W przypadku Białorusi i Ukrainy jest natomiast odwrotnie.

Unia nie ma z Mołdawią żadnych problemów negocjacyjnych, rokowania nad układem stowarzyszeniowym idą ostro do przodu, Kiszyniów chce przyjąć europejski dorobek prawny. We wspieranie jego celów zaangażowała się Polska i Niemcy, ma też poparcie Rumunii. Sprawy szłyby naprawdę w dobrym kierunku, gdyby nie opór Rosji. A dysponuje ona potężnym narzędziem nacisku – to oddzielone w wyniku wojny domowej Naddniestrze.

Umowa stowarzyszeniowa, a przede wszystkim towarzyszące jej porozumienie o pogłębionej strefie wolnego handlu, musiałaby albo obejmować całe terytorium Mołdawii w rozumieniu prawa międzynarodowego, w tym Naddniestrze, albo też Kiszyniów będzie zobowiązany stworzyć granicę celną między terytoriami kontrolowanymi przez siebie a separatystami. Oba rozwiązania są więcej niż trudne do przyjęcia, co ułatwia sytuację Rosji, a utrudnia UE.

Pierwsze odrzucają władze separatystyczne, ponieważ Naddniestrze musiałoby zaakceptować europejski reżim prawny, co podważałoby fundamenty gospodarki tego parapaństwa opartej na układach oligarchiczno-mafijnych. Drugi zaś wariant utrwalałby podział Mołdawii na de facto dwa państwa, co jest z kolei nie do zaakceptowania przez Kiszyniów, który zgadza się wprawdzie na autonomię Naddniestrza, ale nie na jego niepodległość.

2

Rosja gra w tej batalii na nieustępliwość Naddniestrza; jeśli sprzeciwi się wejściu do układu z UE w ramach Mołdawii, umowa może w ogóle nie dojść do skutku. Moskwa ma sporo atutów w ręku. Separatyści otrzymują od niej nie tylko bezpośrednie dotacje do budżetu, ale też darmowe dostawy gazu. Politycy rosyjscy sugerują nawet uznanie niepodległości Naddniestrza i włączenie go do Unii Celnej oraz Unii Eurazjatyckiej, co miałoby zrekompensować mu straty gospodarcze poniesione po ewentualnym zawarciu przez Kiszyniów i UE umowy o pogłębionej strefie wolnego handlu. Gdyby Naddniestrze się z niej wyłączyło, nie mogłoby korzystać z preferencyjnych stawek celnych przy eksporcie na rynki unijne, jak dotychczas, a to nawet połowa całego eksportu separatystów.

Niewątpliwie Rosja stoi także za dekretem władz Naddniestrza poszerzającym granice „państwa” o niewielki obszar w okolicach Bender kontrolowany obecnie przez Kiszyniów. Separatystyczny prezydent wydał resortom siłowym polecenie przygotowania planu przejęcia władzy na tych ziemiach i dał im na to trzy miesiące. Termin mija pod koniec września, a w listopadzie odbędzie szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, na którym może zostać podpisywana umowa Mołdawii z UE. Trudno o gorszy kontekst dla tych wydarzeń niż ewentualne zbrojne przepychanki z separatystami.

3

Polska aktywnie promowała przemiany w Mołdawii i jej proeuropejski kurs, nie inaczej powinno być teraz. Korzystniejsze dla Kiszyniowa, UE oraz Warszawy będzie podpisanie umowy stowarzyszeniowej, choćby miało to oznaczać napięcia z separatystami i utratę nadziei na odzyskanie Naddniestrza. Nawet jeśli na stałe odpadnie od Mołdawii, odniesie ona większe korzyści z bliskich więzów z UE, niż z utrzymywania złudnej nadziei na odzyskanie separatystycznego regionu, ale w zamian za wejście do strefy wpływów Rosji.

Grę Moskwy ciągle można storpedować, ale trzeba przekonać naszych mołdawskich przyjaciół, by mentalnie pogodzili się z utratą Naddniestrza. Jeśli na Wschodzie ktoś jeszcze naprawdę chce do Europy, jest to Mołdawia, wypuszczenie jej teraz z rąk pogrąży wschodnią politykę UE i Polski na długie lata.

Nie zawahała się nawet przed prowokowaniem napięć granicznych na styku Mołdawii i separatystycznego Naddniestrza, które mogą zaowocować incydentami zbrojnymi. Gdyby ta gra się powiodła, Unia poniosłaby na Wschodzie dotkliwą porażkę nie tylko prestiżową, ale przede wszystkim geostrategiczną.

Rosja, promując Unię Celną oraz Unię Eurazjatycką, chce wyznaczyć granice swojej strefy wpływów, ma ona obejmować oprócz Białorusi i Ukrainy także Mołdawię. Tymczasem kraj ten najdalej wysunął się na Zachód, nie geograficznie wprawdzie, ale gospodarczo i politycznie. Ma większe obroty handlowe z UE niż z Rosją, także emigranci zarobkowi w większym stopniu wybierają kraje unijne niż Rosję. W przypadku Białorusi i Ukrainy jest natomiast odwrotnie.

Pozostało 83% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo