Reklama
Rozwiń

Dwa razy zabił w tym samym miejscu. Wyrok: dożywocie

Praski Sąd Okręgowy skazał bezdomnego mężczyznę za zabójstwo na karę dożywotniego więzienia. Przed dwudziestoma laty zabił on pierwszy raz, a dwa lata temu po raz drugi. Obu zbrodni dopuścił się na tej samej stołecznej ulicy – Marywilskiej.

Publikacja: 03.01.2014 12:56

Dwa razy zabił w tym samym miejscu. Wyrok: dożywocie

Foto: Fotorzepa, Łukasz Solski

Paweł B. ma dziś 42 lata. Od blisko dwóch lat siedzi w areszcie. W 2012 roku został zatrzymany pod zarzutem zabójstwa bezdomnego kolegi. – Zabił go na terenach pofabrycznych przy ul. Marywilskiej na warszawskiej Białołęce. Ofierze zadał szereg ciosów nożem, fragmentami betonu i cegłą. Zmasakrował ją bardzo – opowiada Paweł Śledziecki, szef prokuratury na Pradze Północ, która prowadziła śledztwo sprawie zbrodni.

Zwłoki bezdomnego znalazł mężczyzna, który wyprowadzał psa na spacer. Powiadomił policję. Ta w ciągu trzech dni ustaliła kto jest sprawca. Funkcjonariusze bezbłędnie wskazali właśnie na Pawła B. Obaj bezdomni mieszkali razem w opuszczonych altanach, razem zbierali złom, co było ich źródłem utrzymania.

- Ślady daktyloskopijne oraz DNA utwierdziły nas, że to Paweł B. zabił swojego znajomego. – mówi prok. Śledziecki. Bezdomny usłyszał zarzut zabójstwa i został aresztowany.

W czasie śledztwa przyznał się do winy. Podobnie było później w sądzie. – Miałem głosy, to one skłoniły mnie do tego kroku  – przekonywał mężczyzna.

Prokuratura zażądała dla niego wyroku dożywotniego więzienia. – Działał w recydywie. Wcześniej był karany za zabójstwo i rozboje z użyciem niebezpiecznego narzędzia – tłumaczy prok. Śledziecki.

Okazało się, że 20 lat temu Paweł B. jako 22-letni mężczyzna zabił przy ul. Marywilskiej innego swojego znajomego. Za ten czyn został skazany w 1995 roku na 12 lat więzienia. Na wolność wyszedł jednak dopiero w 2010 roku, bo w międzyczasie był skazany za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia oraz jazdę pod wpływem alkoholu.

Wyrok dożywotniego więzienia nie jest prawomocny. – My nie będziemy go skarżyć, bo takiej kary żądaliśmy, ale odwołać się od niego może oskarżony lub jego obrońca – mówi prok. Śledziecki.

Paweł B. ma dziś 42 lata. Od blisko dwóch lat siedzi w areszcie. W 2012 roku został zatrzymany pod zarzutem zabójstwa bezdomnego kolegi. – Zabił go na terenach pofabrycznych przy ul. Marywilskiej na warszawskiej Białołęce. Ofierze zadał szereg ciosów nożem, fragmentami betonu i cegłą. Zmasakrował ją bardzo – opowiada Paweł Śledziecki, szef prokuratury na Pradze Północ, która prowadziła śledztwo sprawie zbrodni.

Zwłoki bezdomnego znalazł mężczyzna, który wyprowadzał psa na spacer. Powiadomił policję. Ta w ciągu trzech dni ustaliła kto jest sprawca. Funkcjonariusze bezbłędnie wskazali właśnie na Pawła B. Obaj bezdomni mieszkali razem w opuszczonych altanach, razem zbierali złom, co było ich źródłem utrzymania.

warszawa
Radni stołecznego Bemowa proponują budżet obywatelski w szkołach. Co na to urząd dzielnicy?
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Kraj
Miliardy z KPO usprawniają kolejową infrastrukturę
Kraj
Warszawscy urzędnicy chcą się ubezpieczyć od terroryzmu i sabotażu
Kraj
Gdzie spoczywają ciała ofiar obławy augustowskiej
Kraj
Co dzieje się we wnętrzu spalonego budynku w Ząbkach? Policja pokazała zdjęcia