Śledztwo w sprawie działalności spółki Art-B trwało niemal ćwierć wieku. Przez ten czas prokuratura ścigała jej twórców – laryngologa Andrzeja Gąsiorowskiego oraz organistę i stroiciela fortepianów Bogusława Bagsika. Na początku lat 90. ci dwaj biznesmeni byli symbolami sukcesu. Handlowali niemal wszystkim – od herbaty, przez koreańskie telewizory, po broń.
Ale prawdziwej fortuny dorobili się na bankach. Gąsiorowski i Bagsik wymyślili tzw. oscylator. Korzystając z luk w prawie finansowym, wielokrotnie oprocentowywali te same pieniądze w różnych bankach. Wykorzystali to, że banki z opóźnieniem księgowały transakcje tzw. czekami rozrachunkowymi, i zbudowali cały system obrotu tymi papierami. Wymiana informacji bankowych była powolna, bo nie było tak rozwiniętych systemów elektronicznych jak dziś.
Prokuratura wyliczyła, że Gąsiorowski z Bagsikiem za pomocą oscylatora wyłudzili ponad 4,2 bln ówczesnych złotych (420 mln dzisiejszych zł). Nie zdołała ich jednak zatrzymać. Latem 1991 r. Gąsiorowski i Bagsik zdążyli uciec do Izraela, zabierając w walizkach równowartość ponad 100 mln złotych w dolarach. Ostrzegł ich biznesowy partner Maciej Zalewski, polityk Porozumienia Centrum i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego (po latach został za to skazany).
Prokuratura zmieniła zarzut na oszustwo. Ale ono przedawniło się w 2011 roku
Bagsika prokuratura dopadła latem 1994 r. – został zatrzymany na lotnisku w Zurychu na podstawie polskiego listu gończego. W 2000 r. za oscylator i inne przewiny dostał dziewięć lat więzienia. Ponieważ w poczet kary zaliczono mu areszt, wyszedł w 2004 r.