Były działacz "Solidarności" przyznaje, że po 25 latach transformacji kształt polskiej wolności jest dla niego pewnym rozczarowaniem. Jego zdaniem wolność "mają ci, co mają wszystko", tymczasem wielu Polaków nie korzysta, lub nie może z niej korzystać w pełni.
- Ludzie nie uczestniczą w wyborach, ludzie boją się należeć do partii, bo będą rozpoznani jako jacyś przeciwnicy. Ludzie boją się zakładać związki zawodowe, ludzie godzą się na śmieciowe ustawy, eksperci, dziennikarze boją się występować jako dziennikarze, zatem utracili godność zawodową - wymieniał Rulewski w wywiadzie w RMF FM.
Jednym z symboli tej sytuacji był dla polityka uroczysty pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego na Powązkach. Przyznał, że rozumie ludzi, którzy gwizdali podczas ceremonii.
- Ktoś sprowokował do tych wydarzeń. Ludzie - powtarzam - mają prawo do godności. Oczywiście generał Jaruzelski ma prawo do godnego pochówku. Ale ci, co to organizują, muszą liczyć racje tych, co z rąk generała Jaruzelskiego doznawali różnego rodzaju katuszy - aż do śmierci włącznie - ocenił senator. Dodał, że brak rozliczenia z ludźmi byłego systemu wynikał z umowy zawartej przy Okrągłym Stole. I choć zdaniem Rulewskiego taki "kontrakt" był zrozumiały w ówczesnej sytuacji, nie powinien być to powodem do dumy.
- Kontrakty tego rodzaju są dopuszczalne, na całym świecie są stosowane, tym niemniej jednak tych kontraktów nie podnosi się do glorii jakiegoś bohaterstwa czy jakiegoś wybitnego wydarzenia, tak, jak to w Polsce zrobiono - powiedział.