Konflikt na wschodzie uderza w artystów, turystów, handlarzy

To będzie być może najbardziej symboliczny efekt wojny między Rosją i Ukrainą.

Publikacja: 05.08.2014 09:05

Jędrzej Bielecki

Jędrzej Bielecki

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

„Rzeczpospolita" opisuje dziś przygotowania władz w Kijowie do wprowadzenia zakazu wjazdu około pięciuset artystów rosyjskich, którzy poparli aneksję Krymu. Na liście mają znaleźć się muzycy tak popularnych na terenie byłego ZSRR grup jak Lube czy Buranowskie Babuszki, ale także sygnatariusze listu poparcia dla okupacji półwyspu z marca, w tym słynny altowiolonczelista Jurij Baszmiet, nie mniej znany reżyser teatralny Oleg Tabakow czy jego filmowy odpowiednik Fiodor Bondarczuk. Ćwierć wieku po upadku komunizmu występy tych artystów były jednym z ostatnich, ale za to bardzo potężnym czynnikiem scalających dawne imperium. Ich likwidacja bardzo przyspieszy proces umacniania, a momentami wręcz budowy ukraińskiego narodu w opozycji do rosyjskiej agresji.

„Gazeta Wyborcza" opisuje inne skutki konfliktu, tym razem zarówno dla rosyjskich oligarchów jak i dla przeciętnych mieszkańców kraju. Z powodu zachodnich sankcji działalnośc zawiesiły tanie linie lotnicze Dobrolot a w poniedziałek bankructwo ogłosiło popularne biuro podróży Labirynt, którego wycieczki wykupiło 65 tys. osób, z czego połowa znajduje się za granicą.

Ze swojego prywatnego samolotu, którym zwykł o tej porze roku latać na francuską Riwierę, musiał zrezygnować Giennadij Timczenko. Serwisowania jego Gulfstreama odmówili Amerykanie po tym, jak magnat, który zbudował fortunę na gruzach Jukosu, znalazł się na liście osób objętych sankcjami.

W Polsce poszukiwanie pracy trwa przeciętnie rok. Niby więcej (14 miesięcy) muszą na to poświęcić ci, którzy zakończyli naukę na gimnazjum podczas gdy dla kandydatów z wykształceniem wyższym wystarczy na to 11 miesięcy. Jednak różnice są bardzo małe biorąc pod uwagę ogromny wysiłek (także finansowy dla rodziców) ukończenia studiów. Powód? – To skutek niedopasowania kwalifikacji zawodowych do wymagań rynku. Z jednej strony mamy rzesze długotrwale bezrobotnych, a z drugiej pracodawców, którzy nie mogą znaleźć pracowników – mówi „Rz" prof. Elżbieta Kryńska, ekonomistka z Uniwersytetu Łódzkiego. Na kilka tygodni przed rozpoczęciem roku akademickiego ostrzega przed podejmowaniem nauki na kierunkach, które tak naprawdę nie znaczą wiele więcej, niż kilkuletnie wakacje po których przychodzi trudny moment zderzenia z rynkiem pracy.

„Gazeta Wyborcza" zwraca uwagę na inne zjawisko, które także utrudni utrzymanie się bardzo wielu ludziom, ale tym razem niezależne od Polski: wprowadzenie przez Białoruś od 1 sierpnia drastycznych ograniczeń dla sprowadzających z Polski żywność „mrówek". Do tej pory z tego handlu żyło wiele tysięcy mieszkańców wschodniej części naszego kraju. Do tej pory na Białoruś, a także do Rosji i Kazachstanu, które razem tworzą unię celną, można było przywozić bez cła do 50 kg towarów o wartości do 1,5 tys. euro. Był on traktowany jako rzeczy przeznaczone do osobistej konsumpcji. Teraz takie zwolnienie będzie obowiązywało tylko dla osób przekraczających polską granicę raz na trzy miesiące. Ci, którzy przez Bug przejeżdżają częściej, muszą się liczyć z drastycznymi ograniczeniami. To bardzo potężny cios w dochody Białorusinów bo różnice w cenach produktów konsumpcyjnych między oboma krajami są drastyczne. Kilogram schabu wieprzowego kosztuje na przykład średnio 35,68 zł na Białorusi i 15 złotych w Polsce a keczup Heinza odpowiednio 4,88 i 3 złote.

„Dziennik Gazeta Prawna" zwraca z kolei uwagę na starania Baracka Obamy na rzecz zacieśnienia współpracy z Chinami. Amerykański prezydent w ciągu minionych sześciu lat był tylko trzy razy na Czarnym Lądzie. I to mimo swoich afrykańskich korzeni. Z tego powodu Stany Zjednoczone dały się wyprzedzić Chinom gdy idzie o inwestycje pod równikiem. Teraz ma się to zmienić, m.in. dzięki rozpoczętemu w poniedziałek szczytowi USA-Afryka w Waszyngtonie. Ale początki są trudne: na spotkaniu zapowiedziano podpisanie kontraktów o wartości miliarda dolarów, niewiele jak na tak duże bloki.

„Rzeczpospolita" opisuje dziś przygotowania władz w Kijowie do wprowadzenia zakazu wjazdu około pięciuset artystów rosyjskich, którzy poparli aneksję Krymu. Na liście mają znaleźć się muzycy tak popularnych na terenie byłego ZSRR grup jak Lube czy Buranowskie Babuszki, ale także sygnatariusze listu poparcia dla okupacji półwyspu z marca, w tym słynny altowiolonczelista Jurij Baszmiet, nie mniej znany reżyser teatralny Oleg Tabakow czy jego filmowy odpowiednik Fiodor Bondarczuk. Ćwierć wieku po upadku komunizmu występy tych artystów były jednym z ostatnich, ale za to bardzo potężnym czynnikiem scalających dawne imperium. Ich likwidacja bardzo przyspieszy proces umacniania, a momentami wręcz budowy ukraińskiego narodu w opozycji do rosyjskiej agresji.

Pozostało 82% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo