Polska jest przygotowana do ewentualnej epidemii eboli, tak jak była przygotowana do walki z wirusem AH1N1, kiedy to ja byłam ministrem zdrowia – mówiła w sobotę premier Ewa Kopacz. – Wypracowano wtedy odpowiednie standardy działania w takich sytuacjach. Wiem, że taką samą drogę przyjął w tej chwili minister Arłukowicz ?– mówiła szefowa rządu. I dodała, że jej podwładny „skorzysta w tej sytuacji z wielkich nazwisk".
Zapewnienia premier Kopacz mają związek z wcześniejszą wypowiedzią konsultanta krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Andrzeja Horbana, który stwierdził w piątek, że Polska nie jest przygotowana na leczenie chorych z ebolą, a w przypadku kontaktu z takim pacjentem lekarze uciekną w popłochu.
Jako pierwszy do słów Horbana odniósł się minister Bartosz Arłukowicz. – Zadaniem konsultanta jest merytoryczna ocena i praca. Nie oczekuję niepotrzebnych wypowiedzi, które wywołują niepotrzebną histerię – zaznaczył minister.
Jan Bodnar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego, potwierdza zapewnienia rządzących, że Polska jest gotowa na walkę z wirusem. – Tym bardziej że spodziewamy się dwóch–trzech przypadków zawleczenia eboli, a nie epidemii – mówi „Rz". I usprawiedliwia słowa konsultanta krajowego: – Prof. Horban bardzo dobrze zna hiszpański szpital, w którym ostatnio doszło do zakażenia pracownicy sprzątającej salę, w której leżał chory z ebolą. Wie, że procedury i standardy przestrzegane są tam bardzo rygorystycznie, i spodziewa się, że ten szczep wirusa może być szczególnie niebezpieczny. Człowiek przeważnie mniej zakaża otoczenie przy pierwszych objawach. Obecnie dochodzą też nowe dane na temat siły zakażenia.
Dodaje, że Horbanowi zależy na zapewnieniu personelowi medycznemu specjalnych kombinezonów z wewnętrznym obiegiem powietrza.