„Prosimy wszystkich uczestników o zabranie ze sobą młotków, młotów i innych narzędzi do usuwania tego rodzaju śmieci" – brzmi zaproszenie na niedzielną manifestację pod monumentem Armii Czerwonej w Nowym Sączu. Podpisało się pod nim siedem organizacji patriotycznych, w tym Związek Konfederatów Polski Niepodległej 1979–89 oraz Ruch Byłych i Przyszłych Więźniów Politycznych Niezłomni.
To nie pierwszy w Polsce protest przeciw wciąż istniejącym pomnikom krasnoarmiejców. Jednak po raz pierwszy może się on wyrwać spod kontroli. – Znając zawziętość manifestantów, obawiam się, że może polać się krew – ostrzega Jerzy Bukowski z krakowskiego Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych.
Pomnik znajduje się w centrum miasta i tworzy coś na kształt łuku triumfalnego. Umieszczono na nim płaskorzeźbę przedstawiającą żołnierzy. Monument postawiono po zakończeniu II wojny światowej i został wkrótce wysadzony przez żołnierzy podziemia niepodległościowego. Odbudowały go komunistyczne władze.
Usunięcia pomnika od lat domagają się organizacje patriotyczne. Jeszcze w 2012 r. wydawało się, że nastąpi to szybko. Wtedy to wojewoda małopolski Jerzy Miller zdecydował o przeniesieniu na miejscowy cmentarz szczątków sześciu żołnierzy spoczywających u stóp pomnika.
Wciąż jednak do ekshumacji nie doszło, bo zgody nie wyraziła Rosja, z którą jesteśmy związani umową o grobach i miejscach pamięci. – Rosjanie początkowo nie sprzeciwili się, proponując, by przy okazji zająć się innymi obiektami na terenie województwa małopolskiego. Jednak tę propozycję postanowili potwierdzić w centrali, a odpowiedź po dziś nie nadeszła – mówi Adam Siwek z Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która pośredniczy w rozmowach.