W 2014 r. wydatki Krakowa wyniosą niemal 3,9 mld zł. Jego oficjalny dług to niespełna 2 mld zł, czyli sporo poniżej dozwolonego przez prawo limitu 60 proc. Okazuje się jednak, że naprawdę zadłużenie jest co najmniej o 20 pkt. proc. wyższe i wynosi 72 proc. wydatków. W rzeczywistości opiewa na sumę 2,8 mld zł. Tak wynika z raportu „Kondycja finansowa spółek miejskich w Krakowie" przygotowanego przez Klub Jagielloński i Ośrodek Studiów o Mieście. Zostanie on oficjalnie zaprezentowany w piątek w stolicy Małopolski.
Jego autorzy przeanalizowali kondycję finansową pięciu spółek komunalnych Krakowa: Agencji Rozwoju Miasta, Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne, Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania, Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.
Z ich badań wynika, że w najgorszej sytuacji jest pierwsza z nich, która realizuje obecnie m.in. budowę Kraków Areny. „Obecna sytuacja spółki jest bardzo zła. Nie przynosi ona zysków, przychody z działalności w stosunku do kosztów utrzymania i odsetek od kredytów są bardzo niskie, spółka bazuje na pożyczonych pieniądzach przy zastosowaniu bardzo wysokiej w tej branży dźwigni finansowej. Istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo kłopotów finansowych spółki i problemów z płynnością" – zauważają autorzy raportu.
Niepokoi ich także sytuacja w MPK. Wskazują, że zadłużenie przedsiębiorstwa osiąga niemal 70 proc. obecnych aktywów, a na każdą posiadaną złotówkę kapitału własnego spółki przypada 2,14 zł pożyczonego. Podkreślają ponadto, że przy płaconych odsetkach wynoszących niemal 12 mln zł, zadłużenie przedsiębiorstwa może stanowić kłopot dla dalszego funkcjonowania spółki i istnieje duże ryzyko konieczności wspomagania jej finansów przez budżet miasta. Pozostałe spółki są przez autorów raportu ocenione dość dobrze.
- Niepokoi nas wykorzystywanie spółek miejskich do celów politycznych. W normalnych warunkach ARM nie mogłaby sobie pozwolić na budowę Kraków Areny. Wcześniej czy później miasto będzie musiało do tej spółki dopłacać – mówi nam Karol Wałachowski, ekonomista, analityk Ośrodka Studiów o Mieście, główny autor raportu. Zwraca uwagę, że dzięki takim zabiegom oficjalnie dług Krakowa maleje, ale gdy spogląda się na to w sposób całościowy – doliczając jedynie długi ARM i MPK - to tak już nie jest. - Wtedy okazuje się, że dług wynosi ponad 70 proc. wydatków – zauważa Wałachowski.