[b][link=http://www.rp.pl/galeria/9129,1,335545.html]zobacz galerię zdjęć ze startu[/link] [/b]
W środę wieczorem, tak jak zaplanowano (trzy minuty po północy w czwartek czasu polskiego) Endeavour wystartował z Cap Canaveral na Florydzie. Ale dwie minuty później od warstwy pianki – izolacji termicznej zewnętrznego zbiornika paliwa – oderwało się osiem albo dziewięć fragmentów. Dwa lub trzy uderzyły w prom.
– Może to stanowić potencjalne zagrożenie, ale niebezpieczeństwo jest minimalne – zapewnia Bill Gerstenmaier, odpowiedzialny w NASA za program kosmiczny. W piątek, przed przycumowaniem do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, prom zostanie poddany szczegółowym oględzinom. Kosmonauci ze stacji sfotografują z bliska ewentualne uszkodzenia. Wtedy NASA podejmie decyzję, co dalej, by nie powtórzyła się tragedia, jaka spotkała prom Columbia w 2003 roku. Po uszkodzeniu powłoki termicznej przez kawałki pianki izolacyjnej prom spłonął wraz z załogą w atmosferze.
Obecną misję Endeavoura i jego siedmioosobowej załogi (sześciu Amerykanów i Kanadyjczyk) przewidziano na 16 dni. Dostarczy on na Międzynarodową Stację Kosmiczną ostatni element laboratorium Kibo. Dwaj kosmonauci zainstalują ją podczas pięciu wyjść w przestrzeń. Na pokładzie promu do stacji dotrze Amerykanin Tim Kopra, który zastąpi na niej Japończyka Koichi Wakatę.