– Lot w kosmos to dopiero początek. Dużo ważniejsze jest to, co później – podkreśla. Jego zdaniem obecność Polaka na ISS to nie tylko sukces indywidualny, ale okazja, by przekuć prestiż w konkretny impuls rozwojowy. Jeśli Polska chce odgrywać realną rolę w erze przemysłów zaawansowanych, musi przestać być biernym odbiorcą technologii, a zacząć je współtworzyć.
Lot na orbitę to początek, nie finał
Sławosz Uznański-Wiśniewski został wybrany spośród ponad 22 tysięcy kandydatów do elitarnego korpusu astronautów ESA. – Rekrutacja trwała półtora roku i była najbardziej wymagającym procesem, w jakim brałem udział – mówi. Bycie naukowcem, inżynierem, pilotem czy lekarzem to za mało – wymagane były również odporność psychiczna, komunikacja, praca zespołowa i szerokie kompetencje poznawcze.
Jako astronauta brał udział w misji Axiom-4, w ramach której spędził blisko trzy tygodnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. – Polska misja kosmiczna była ogromnym wyzwaniem, ale też sukcesem międzynarodowym – wspomina. Jednym z ważniejszych momentów był dla niego eksperyment z interfejsem mózg–maszyna, wykonany przez polską firmę. – Po raz pierwszy komputer analizował aktywność mózgu astronauty i wykonywał działania zgodnie z intencją człowieka. To wydarzyło się właśnie podczas polskiej misji – mówi z dumą.
– Mam nadzieję, że na kolejną polską misję nie będziemy czekać pięćdziesiąt lat – dodaje.
Potrzebujemy strategii rozwojowej
W podcaście wiele miejsca poświęcono pytaniu, co Polska powinna zrobić, aby sukcesy jednostkowe zamienić w systemowy rozwój. – 70 proc. kosztu projektu to nie sprzęt, tylko ludzie i kompetencje – tłumaczy Uznański-Wiśniewski. – Bez inwestycji w kadry nie zbudujemy niczego innowacyjnego.