Sondy okrążające Czerwoną Planetę regularnie nasłuchują sygnałów radiowych z pojazdu. A Spirit milczy. NASA nie wie nawet, czy przeszedł tylko w stan uśpienia, czy całkowicie i nieodwracalnie się wyłączył. Jeżeli przeszedł w stan uśpienia, oszczędzając energię, jest szansa, że jeszcze się uda go uruchomić. Do tego potrzebne są promienie słoneczne ładujące panele i akumulatory urządzenia. Najlepsze warunki do tego będą w połowie marca. Jak sądzą naukowcy, do baterii słonecznych Spirita dociera coraz więcej energii. Jeżeli pojazd ma się obudzić, to właśnie teraz. Po marcu szanse sukcesu spadną.
- Ryzyko, że Spirit już nigdy się nie obudzi jest całkiem realne — kalkuluje Dave Lavery, jeden z szefów programu marsjańskich łazików w NASA. — Jeżeli nie odezwie się do marca, to prawdopodobnie nie odezwie się już wcale.
To kolejne problemy pojazdu badającego powierzchnię Czerwonej Planety. Na przełomie kwietnia i maja 2009 roku Spirit zakopał się w miękkim marsjańskim piasku. Inżynierowie próbowali oswobodzić go z tej pułapki przez kilka miesięcy. Ich wysiłki spełzły na niczym. Szefowie programu marsjańskich łazików podjęli wtedy decyzję o prowadzeniu badań w jednym miejscu.
Niestety w marcu 2010 roku Spirit przestał odpowiadać na komendy z Ziemi. Inżynierowie uznali wtedy, że przeszedł w stan hibernacji próbując zachować resztki energii.
Sami naukowcy i inżynierowie przyznają jednak, że nawet jeśli łazik już się nie odezwie, jego misja jest oszałamiającym sukcesem. Pierwotne plany dla Spirita zakładały trzymiesięczny okres działania i dystans ok. kilometra do pokonania. Pojazd wylądował na powierzchni planety 4 stycznia 2004 roku. Do chwili przerwania komunikacji radiowej działał przez ponad sześć lat. Pokonał w sumie ok. dziesięciu kilometrów. Dostarczył m.in. dowodów na istnienie w przeszłości na Marsie wody w stanie ciekłym.