Młody papież", „Nowy papież", „Dwaj papieże" – popkultura dostarcza nam wielu obrazów głowy Kościoła. I choć można się spierać o jakość owych produkcji, polemizować z artystyczną wizją autorów czy kwestionować ich wiedzę na temat katolicyzmu, nie ulega wątpliwości, że papiestwo stało się niezmiernie interesujące dla twórców. Inspirują ich barwne stroje gwardzistów szwajcarskich, piękno watykańskich wnętrz, tajemnica skrywająca konklawe, radykalna odmienność stylu życia papieży czy wreszcie absolutystyczno-feudalna otoczka Watykanu i Kościoła. Z punktu widzenia filmowców to lepsza wersja brytyjskiej monarchii, bo watykańska rzeczywistość i zwroty akcji za spiżową bramą przerastają to, co mogliby wymyślić scenarzyści. W kościelnej scenerii można dziś kręcić filmy dla szerokiej publiczności, a nie tylko tej zainteresowanej religią.
Jednocześnie, paradoksalnie, duża część tego, co tak pociąga twórców, odchodzi właśnie do przeszłości. Na naszych oczach dokonuje się gigantyczna zmiana w postrzeganiu papiestwa.
Zamieszanie z dwugłosem
Zacznijmy od mających potężne znaczenie kwestii symbolicznych. Jeszcze 20 lat temu papiestwo było otoczone aurą mistycyzmu, ojcostwa, teologicznej tajemnicy związanej z tym, że biskupem Rzymu było się dożywotnio. Św. Jan Paweł II, gdy wspominano o tym, że mógłby zrezygnować z urzędu ze względu na stan zdrowia, odpowiadał, że nie schodzi się z krzyża, a jego doradcy i współpracownicy uzupełniali, że ojciec nie przechodzi na emeryturę, ale w inny sposób sprawuje swoją funkcję.
Rezygnacja Benedykta XVI, której motywy nadal nie są jasne, a te podawane oficjalnie, czyli zmęczenie, starość, choroba, upodabniają je do przyczyn zwyczajnej emerytury, sprawia, że urząd papieski stracił część swojej tajemniczości. I nawet jeśli teolog Hans Küng przesadza, mówiąc o „demistyfikacji papiestwa", można mówić o utracie części teologicznego blasku związanego z urzędem biskupa Rzymu, z jego swoistą laicyzacją i demitologizacją, a nawet przeniesieniem go z wieków średnich w postnowoczesność, w której z urzędu, a nawet z funkcji (biskupiej, kardynalskiej, proboszczowskiej, ale także każdej innej) zwyczajnie przechodzi się do bycia emerytem, zgodnie z zasadą, że każdy ma prawo do odpoczynku. Jeśli ojciec może przejść na emeryturę, a zastępca Jezusa zejść z krzyża, to jednak coś się zmieniło.
I nie powinny tego przesłaniać mistyka i teologia dwóch papieży, z których jeden pełni urząd, a drugi jest niejako papieżem modlitwy i kontemplacji. Benedykt XVI nie wrócił do swojego imienia chrzcielnego, pozostał przy stroju papieskim i papieskim herbie, a także zaczął być tytułowany papieżem seniorem. Tyle że teologia katolicka, podobnie jak prawo kanoniczne, nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, że papież może być tylko jeden, a jest nim aktualnie sprawujący urząd. Kim jest zatem papież senior? To w krótkich, ale jednoznacznych słowach, określił kard. Gerhard Muller: emerytowanym biskupem.