Nominacja ks. Grzegorza Kaszaka na biskupa diecezji sosnowieckiej została ogłoszona wczoraj. Wraca on do Polski z Rzymu po 18 latach. Tam studiował, pracował w Papieskiej Radzie ds. Rodziny (ostatnio jako jej sekretarz), był też rektorem Polskiego Papieskiego Instytutu Kościelnego w Rzymie.
Biskupów, którzy otrzymali nominacje, pracując w kurii rzymskiej, nazywa się popularnie watykańczykami. Kaszak jest już dziewiątym z tej grupy w polskim episkopacie. Są nimi też: metropolita krakowski kard. Stanisław Dziwisz, przemyski abp Józef Michalik, gdański abp Sławoj Leszek Głódź, biskup warszawsko-praski abp Henryk Hoser oraz biskupi: radomski Zygmunt Zimowski, siedlecki Zbigniew Kiernikowski, bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy i drohiczyński Antoni Dydycz. Czterech objęło biskupstwa w Polsce w latach 80. i w pierwszej połowie lat 90., reszta po 2002 r. Wpływowym watykańczykiem był też abp Juliusz Paetz, obecnie emeryt.
Watykańczycy stanowią jedną piątą biskupów diecezjalnych, których jest w episkopacie 44. – Nie jestem zwolennikiem tego typu nominacji – mówi dziennikarz Grzegorz Polak z Religia.tv. – Niewielu z nich wnosi do polskiego duszpasterstwa coś nowego, ożywczego, dlatego, że większość przez wiele lat żyła z dala od problemów duszpasterskich i problemów zwykłych ludzi. Oczywiście, jest wśród nich kilka wyjątków, nominacji, które dobrze się sprawdzają – tłumaczy. W jego przekonaniu w kraju jest wielu księży, którzy mają „świetne papiery” na biskupów.
Natomiast zdaniem Marcina Przeciszewskiego, szefa KAI, watykańskie nominacje są wielką wartością dla naszego episkopatu – wnoszą doświadczenie Kościoła powszechnego. – To jest ważne dla naszego Kościoła, szczególnie gdy musi być obecny w Europie – podkreśla.
Także zdaniem ks. Kazimierza Sowy, dyrektora Religia.tv, istotne, że te osoby kształtowały się u boku Jana Pawła II: – Większość nie skupia się na oglądaniu problemów Kościoła przez pryzmat wąskiego polskiego podwórka, choć są i tacy, którzy wrócili do ciasnej, polskiej optyki.