Kiedy tuż po wyborze na papieża Jan Paweł II wszedł do biur Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, powiedział żartem: "Za życia łatwo się tu dostać, ale po śmierci trudniej".
Akurat sam dostał się tu wyjątkowo szybko – niecałe trzy miesiące po śmierci rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny na etapie diecezji, dwa lata później w kongregacji. Ale innym "wejść" tu jest bardzo trudno. Jeszcze trudniej otrzymać oficjalną pieczęć świętości.
[srodtytul] Mało fachowców [/srodtytul]
Proces o uznanie świętości to długa i skomplikowana procedura. Jeśli prowadzący go zrobi błąd, kandydat na ołtarze może nigdy się tam nie znaleźć.
- W diecezjach mamy bardzo mało osób, które na co dzień zajmują się tylko sprawami kanonizacyjnymi – mówi ks. Andrzej Scąber, główny referent do spraw kanonizacji archidiecezji krakowskiej. – To efekt utrudnionych kontaktów z Watykanem w czasach PRL, bariery językowej i skomplikowanych przepisów prawa kanonicznego, które zmienił dopiero Jan Paweł II.