Pion lustracyjny wystąpił do metropolity krakowskiego o zgodę na umieszczenie jego nazwiska w katalogu osób rozpracowywanych przez organa PRL. Taką informację przekazał „Rz" szef krakowskiego oddziału IPN dr Marek Lasota.
– Ksiądz kardynał wyrazi zgodę na umieszczenie go w tym katalogu – potwierdza „Rz" ks. Robert Nęcek, rzeczni krakowskiej kurii.
O lustrację wystąpił sam kardynał Dziwisz. Powodów skierowania wniosku było kilka. W ostatnich miesiącach zaczęto bowiem w archidiecezji krakowskiej kolportować plotki, jakoby metropolita krakowski, jak młody ksiądz miał zostać zwerbowany jako tajny współpracownik SB o pseudonimie „Adiutant". W archiwach IPN nie zachowały się się żadne donosy podpisane tym pseudonimem. Jak ustaliła „Rz", źródłem plotki był dokument z tym pseudonimem z tzw. akt administracyjnych z połowy lat 70., w którym zapisano, że planuje się werbunek osoby z bliskiego otoczenia Karola Wojtyły.
– W tej sprawie została przeprowadzona bardzo szczegółowa kwerenda. Sprawdziliśmy wszystko łącznie z dziennikami rejestracyjnymi i nie znaleźliśmy najmniejszego śladu – mówi „Rz" dr Lastota, który jest autorem książki „Donos na Wojtyłę". Z akt IPN wynika, że ks. Dziwisz tak jak wszyscy duchowni katoliccy był inwigilowany w ramach tzw. TEOK, czyli Teczki Ewidencji Operacyjnej Księdza.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, autor książki „Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej", potwierdza, że w archiwach nie znalazł żadnej teczki dotyczącej ks. Dziwisza. – Znam jedynie materiały z teczek tajnych współpracowników, którzy byli wypytywani o ks. Dziwisza również w czasach rzymskich. SB była zainteresowana jego pobytami w kraju i zabezpieczała je operacyjnie – mówi „Rz" ks. Isakowicz-Zaleski.