Idą, by poczuć ból niesienia krzyża

1200 wiernych ruszy w piątek w 44-kilometrową drogę krzyżową. Tak przeżywać Wielki Post chce coraz więcej osób

Aktualizacja: 29.03.2012 21:48 Publikacja: 29.03.2012 21:34

W nocnej drodze krzyżowej dwa lata temu wzięło udział 300 osób

W nocnej drodze krzyżowej dwa lata temu wzięło udział 300 osób

Foto: Rzeczpospolita, Marcin Grandys mgran Marcin Grandys

Najwytrwalsi przejdą z Krakowa aż do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nocą, z brzozowym krzyżem na ramionach, niesionym na zmianę w kilkuosobowych grupach przez 44 km. – Idę już drugi raz. To zupełnie inne przeżycie niż półgodzinne nabożeństwo w parafialnym kościele – twierdzi 21- -letni Adam, student z Krakowa. Podobnie myśli wielu. Dlatego uczestników ekstremalnej drogi krzyżowej przybywa.

– Idea wzięła się stąd, że nie wierzę w słowa, ale w siłę doświadczenia osobistego. Gdy ktoś przejdzie z krzyżem taki dystans, droga go naprawdę poruszy, dosłownie zaboli. Ja potem trzy dni kulałem – twierdzi pomysłodawca drogi ks. Jacek Stryczek, duszpasterz akademicki, prezes krakowskiego Stowarzyszenia Wiosna.

Medytacja połączona z wysiłkiem fizycznym spodobała się tak bardzo, że tegoroczna droga krzyżowa odbywa się już po raz czwarty (rok temu jej trasę przeszło niemal 600 osób, w 2010 – 300). Tym razem jej uczestników – poza modlitwą w trakcie postoju przy kolejnych stacjach – będzie obowiązywać milczenie. Mimo to idą. Przeważnie młodzi, którzy – jak przyznają – zwykle zapominali o przeżywaniu postu.

– Nie brak chętnych do niesienia krzyża. Od księży z wielu parafii słyszę, że osób gotowych do takiego zaangażowania, do niezwykłego przeżycia misterium Męki Pańskiej, jest coraz więcej – mówi Krzysztof Mądel, krakowski jezuita pracujący w Nowym Sączu.

– Na pewno pójdę za rok. Już umawiam się z kolegą – twierdzi 17-letni Adrian z Krakowa, któremu rodzice nie pozwolili w tym roku wziąć udziału w drodze krzyżowej. Według nich to zbyt męczące, a pisemna zgoda opiekunów jest niezbędna, by niepełnoletni mógł ruszyć do Kalwarii.

Takiej zgody nie wymaga uczestnictwo w innych niecodziennych wielkopostnych przedsięwzięciach. Duszpasterstwo krakowskich dominikanów zaproponowało z okazji Wielkiego Postu akcję "40 godzin". To zachęta, by w trakcie 40 dni jego trwania spędzić 40 godzin z tymi, którzy są nam bliscy, i tymi, z którymi nam nie po drodze. Dla jednych i dla drugich najczęściej nie mamy czasu – przypominają.  – Pewien mądry człowiek powiedział, że czas to najcenniejsze, co możemy dać drugiej osobie. Akcja ma sens – przyznaje 20-letnia Iza Kasprzyk z Tarnowa. Nie wie, czy dla najbliższych znajdzie aż 40 godzin. Za to żałuje, że w tym roku nie ruszy na ekstremalną drogę krzyżową. Nie ona jedna. – Kilku gimnazjalistów, których uczę, powiedziało mi, że chcą poczuć ból Chrystusa. Ucieszyłem się, choć nie pójdziemy do Kalwarii. Postaramy się przygotować coś niedaleko szkoły. Przykład ekstremalnej drogi krzyżowej jest zaraźliwy – mówi jeden z krakowskich katechetów. Wcześniej uczniowie o noszeniu krzyża nie wspominali.

Dominikanie już w zeszłym roku  wyszli z inicjatywą, która zyskała ogromną popularność. Akcja "Zrób się na Post"  polegała na tym, by przez cały czas Wielkiego Postu wyjątkowo dbać o ubiór, makijaż, by zademonstrować, że ten czas nie oznacza umartwiania się na pokaz, lecz świętowanie i radość. A ich wyrazem jest także elegancja. – Pomysł bardzo się spodobał – mówi Kama Hawryszków związana z duszpasterstwem "Beczka" w Krakowie, dziś na studiach doktoranckich. Takie akcje nas wzajemnie mobilizują, pozwalają też skonfrontować się z tym, co myślą inni. Od tej pory wiele osób, które wcześniej się nie znały, modli się za siebie nawzajem – wskazuje.

Najwytrwalsi przejdą z Krakowa aż do sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nocą, z brzozowym krzyżem na ramionach, niesionym na zmianę w kilkuosobowych grupach przez 44 km. – Idę już drugi raz. To zupełnie inne przeżycie niż półgodzinne nabożeństwo w parafialnym kościele – twierdzi 21- -letni Adam, student z Krakowa. Podobnie myśli wielu. Dlatego uczestników ekstremalnej drogi krzyżowej przybywa.

– Idea wzięła się stąd, że nie wierzę w słowa, ale w siłę doświadczenia osobistego. Gdy ktoś przejdzie z krzyżem taki dystans, droga go naprawdę poruszy, dosłownie zaboli. Ja potem trzy dni kulałem – twierdzi pomysłodawca drogi ks. Jacek Stryczek, duszpasterz akademicki, prezes krakowskiego Stowarzyszenia Wiosna.

Pozostało 80% artykułu
Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?