Ewangelia ponad polityką

Orędzie Kościołów polskiego i rosyjskiego nie będzie aktem przebaczenia, lecz apelem o wejście na drogę pojednania

Publikacja: 12.08.2012 12:00

Ewangelia ponad polityką

Foto: ROL

„Niezależnie jak ten krok będzie oceniany, uważam, że będzie ważny i trzeba go zrobić. Myślę zresztą, że więcej kosztuje on patriarchę Cyryla, aniżeli mnie" – to zdanie przewodniczącego episkopatu abp. Józefa Michalika. Jego słowa muszą być zaskakujące dla tych w Polsce, którzy podkreślają, że cierpienia i krzywdy wzajemne obu narodów są nieporównywalne i dlatego protestują przeciw sygnowaniu wspólnego polsko-rosyjskiego przesłania z apelem o wzajemne wybaczenie krzywd i pojednanie, co nastąpi 17 sierpnia w Warszawie.

Będzie to najważniejszy punkt czterodniowej wizyty Cyryla I w Polsce. Wprawdzie dokument podpiszą dwa Kościoły, Polski i Rosji, ale patriarcha przyjedzie na zaproszenie Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Odwiedzi cerkwie w Białymstoku, Hajnówce, Supraślu, a w najważniejszym sanktuarium polskich prawosławnych – na Świętej Górze Grabarce – 19 sierpnia odprawi liturgię z okazji uroczystości Przemienienia Pańskiego.

Pierwszy krok

Pełny tekst przesłania Kościołów poznamy dopiero na dwie godziny przed jego podpisaniem, ale z licznych wypowiedzi wynika jedno: to nie będzie akt przebaczenia ogłaszany w imieniu Kościołów czy narodów – jak to było w wypadku orędzia biskupów polskich do niemieckich w 1965 roku – ale apel o wejście na drogę pojednania. W pierwszej kolejności do wierzących obu Kościołów, następnie do obu narodów i wszystkich ludzi dobrej woli o podjęcie rachunku sumienia, wzajemne wybaczenie doznanych krzywd i pojednanie.

Znajdzie się w nim m. in. takie zdanie: „Apelujemy do naszych wiernych, aby prosili Boga o wybaczenie krzywd, niesprawiedliwości i wszelkiego zła wyrządzonego sobie nawzajem. Jesteśmy przekonani, że jest to pierwszy krok procesu pojednania i wybaczenia, który nie jest łatwy ani prosty i trwać będzie zapewne przez lata".

– Najtrudniejsze jest określenie, za co przepraszamy się nawzajem, to musi dojrzeć, ale najważniejsza jest gotowość do tego – mówi jeden z inicjatorów przesłania, prymas senior abp Henryk Muszyński.

Biskupi patrzą więc na historię – której interpretację zostawiają historykom – przez pryzmat przyszłości. Nie wkraczają też w sprawy polityczne, zostawiając je politykom. Dokument nie odnosi się więc także do katastrofy smoleńskiej. Prace nad nim rozpoczęły się kilka miesięcy przed tragedią.

– Patrzymy na pojednanie z religijnej perspektywy. Fundamentem pojednania jest wspólnota wiary – mówi abp Muszyński. – Chrystus pojednał chrześcijan, stąd nasze zobowiązanie do pojednania i świadectwa wobec świata. Jesteśmy odpowiedzialni za kształt nie tylko naszych obu narodów, ale kształt chrześcijaństwa Wschodu i Zachodu, tych płuc Europy, które były rozdzielone – mówi abp Muszyński.

Drogą, którą proponują Kościoły, jest stanięcie w prawdzie – zobaczenie w niej siebie i innych, a następnie przebaczenie wzajemnych win i pojednanie. To działanie ewangeliczne, nie polityczne, ale jeśli w ten biblijny sposób odczytają i przyjmą je oba narody, może mieć w przyszłości także konsekwencje polityczne.

Jeśli mają nas usłyszeć

Niezależnie od tego sam fakt, że oba Kościoły zdecydowały się podpisać wspólne przesłanie, jest wydarzeniem wielkiej wagi, bo oznacza, że Cerkiew moskiewska i Kościół katolicki w Polsce weszły na drogę pojednania.

Relacje polsko-rosyjskie obciążają tragiczne wydarzenia: wojny, rozbiory, zbrodnia katyńska i katastrofa smoleńska. Ale też napięcia i konflikty religijne, które były powodem konfliktów zbrojnych. Takie były m. in. konsekwencje Unii Brzeskiej z 1596 roku, czyli uznania przez część prawosławnych na ziemiach I Rzeczypospolitej papieża jako głowy Kościoła. W naszych czasach powodem napięć była od-budowa w Rosji struktur Kościoła katolickiego, istniejącego tu od XVII stulecia, a zniszczonych w latach 30. ubiegłego wieku. Jan Paweł II najpierw powołał administratury apostolskie, a w 2002 roku podniósł je do rangi diecezji. I choć dotyczyło to relacji między Stolicą Apostolską a Cerkwią moskiewską, powodując zerwanie stosunków na kilka lat, konsekwencje dotknęły całego Kościoła, także polskich duchownych. Jedną z restrykcji było wydalenie z Rosji bp. Jerzego Mazura. Rosyjskie prawosławie tradycyjnie zarzuca Kościołowi katolickiemu prozelityzm oraz wspieranie Kościoła greckokatolickiego, który jakoby miał „zagrabiać" cerkwie prawosławne na zachodniej Ukrainie, a co jest de facto odzyskiwaniem utraconych świątyń.

Te kwestie, rzecz jasna, nie były podejmowane w kościelnych rozmowach polsko-rosyjskich, gdyż należą do kompetencji Watykanu. W jego relacjach z Moskwą w ostatnich latach widać ocieplenie, w 2007 roku w dwustronnych rozmowach ustalono, że prozelityzm jest metodą niedopuszczalną we wzajemnych stosunkach.

Niemniej te sprawy wciąż mocno ciążą na kontaktach Kościołów polskiego i rosyjskiego. Dlatego również to, co stanie się 17 sierpnia w Warszawie, trzeba widzieć w kontekście całościowych relacji między Cerkwią rosyjską a Stolicą Apostolską. Jako jeszcze jedno wydarzenie prowadzące do zbliżenia Kościołów, czego wyrazem byłoby spotkanie na szczycie papieża i patriarchy. – Jeżeli chrześcijanie chcą być słuchani w świecie opanowanym przez prądy laickie, antychrześcijańskie, to musimy dać wspólne świadectwo – mówi abp Henryk Muszyński.

Krytykują patriarchę

Jest to też przekonanie Cyryla I, który mówi i pisze o tym wiele. Warto o tym wszystkim pamiętać. I o tym, że gdy w Polsce postrzega się Cyryla I poprzez pryzmat jego współpracy z KGB w czasach ZSRR, jego ogromnej niepopularności wśród moskiewskiej inteligencji m. in. za poparcie Władimira Putina w czasie antyputinowskich protestów przed wyborami prezydenckimi, to w Rosji są grupy prawosławnych, które bardzo niechętnie patrzą na jego rozmowy z katolikami i ocieplenie stosunków z Watykanem. Być może z tego powodu, z którego abp Michalik stwierdził, że podpisanie tego dokumentu „więcej kosztuje" patriarchę Cyryla I niż jego.

W zamyśle Cyryla I gestem pojednania miała być już konsekracja 15 lipca cerkwi Zmartwychwstania Chrystusa przy wejściu do zespołu memorialnego w Katyniu, na obszarze którego znajduje się Polski Cmentarz Wojskowy. Jednak słychać u nas głosy, że wysoka na 40 m cerkiew dominuje nad terenem, a przede wszystkim, że decyzja o jej budowie zapadła bez wymaganych ustaleń z Polską. Rzeczywiście, działania strony rosyjskiej były niezrozumiałe, zważywszy, że mało kto w Polsce negowałby powstanie cerkwi w miejscu, gdzie obok 4 tys. polskich oficerów leży 16 tys. zamordowanych Rosjan, a w jednym z bocznych ołtarzy cerkwi znajdzie się kopia ikony Matki Bożej Częstochowskiej, przed którą będą odprawiane katolickie msze św.

To nie jest rok 1965

Wspólne przesłanie Kościołów zostanie podpisane pół wieku po rozpoczęciu Soboru Watykańskiego II, na którego zakończenie biskupi polscy wystosowali orędzie pojednania do biskupów niemieckich. Już wtedy, w 1965 roku, prymas Stefan Wyszyński myślał o tym, by z takim orędziem zwrócić się do drugiego sąsiada – do Rosjan, ale brakowało partnera. Kościół katolicki był tam rozbity, a resztki Kościoła prawosławnego spenetrowało KGB.

Przesłanie podpisane 17 sierpnia będzie więc w pewnym sensie realizacją idei prymasa Wyszyńskiego. Jednak oba dokumenty, oprócz wspólnej głównej idei, nie mają wielu punktów stycznych.

Po pierwsze, biskupi obu Kościołów w 2012 roku nie są tak odważni, jak wtedy biskupi polscy, gdy w imieniu Kościoła, ale też narodu udzielali wybaczenia Niemcom i prosili o nie. Wychodzili z pozycji ewangelicznych, ale w pewien sposób wkraczali też w politykę (uznanie granic na Odrze i Nysie), choć jak słusznie argumentował prymas Wyszyński, sprawa granic i bezpieczeństwa ludzi jest też problemem kościelnym.

Po drugie, list sprzed pół wieku nie był wspólny, dlatego biskupi mogli w nim przedstawić historię polsko-niemieckich relacji z naszej perspektywy.

Nie jest natomiast prawdą, jak próbują to przedstawiać przeciwnicy podpisywania polsko-rosyjskiego dokumentu, że orędzie z 1965 roku poprzedziło autentyczne pojednanie i wieloletnie starania o nie strony niemieckiej. Były jedynie takie sygnały, i to w dodatku głównie ze strony Kościoła ewangelickiego, przy jednoczesnych roszczeniowych wystąpieniach ziomkostw i podzielonym w tej kwestii Kościele katolickim.

Tamten list wymagał ogromnej odwagi ze strony polskich biskupów, której zabrakło biskupom niemieckim w liście-odpowiedzi. Miliony Polaków, nawet niepodburzanych przez komunistów, były orędziem autentycznie oburzone. Szala sympatii zaczęła się przechylać na stronę prymasa dopiero gdy ludzie zobaczyli potężną skalę agresji partii wobec niego, a Kościół zaczął tłumaczyć sens słów modlitwy Ojcze nasz: „I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom".

I dzisiaj też widać, że jakkolwiek nie wszyscy katolicy w Polsce uznają, że nadszedł już czas na podpisywanie wspólnego polsko-rosyjskiego porozumienia, to większość stanie przy biskupach.

„Niezależnie jak ten krok będzie oceniany, uważam, że będzie ważny i trzeba go zrobić. Myślę zresztą, że więcej kosztuje on patriarchę Cyryla, aniżeli mnie" – to zdanie przewodniczącego episkopatu abp. Józefa Michalika. Jego słowa muszą być zaskakujące dla tych w Polsce, którzy podkreślają, że cierpienia i krzywdy wzajemne obu narodów są nieporównywalne i dlatego protestują przeciw sygnowaniu wspólnego polsko-rosyjskiego przesłania z apelem o wzajemne wybaczenie krzywd i pojednanie, co nastąpi 17 sierpnia w Warszawie.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Kościół
Miliardy na Kościoły. Dotacje poza konkursem, nieweryfikowalni duchowni w ZUS
Kościół
Wybór nowego papieża w rękach młodych. Relacja z konklawe
Kościół
Ks. prof. Kobyliński zdradził, kto jego zdaniem zastąpi zmarłego papieża Franciszka
Kościół
Podcast „Rzecz w tym”: Czy jest szansa na kolejnego papieża Polaka?
Kościół
Ks. Andrzej Kobyliński: Franciszek, tak jak kraje Globalnego Południa, bardziej sympatyzował z Moskwą niż z Kijowem