Howadek: Przez tę rolę zbliżam się do Chrystusa

Z Męki Pańskiej nie jesteśmy w stanie wszystkiego zrozumieć – uważa aktor Ziemowit Howadek.

Publikacja: 12.04.2014 11:00

Howadek: Przez tę rolę zbliżam się do Chrystusa

Foto: misterium.eu

Rz: Jak zostaje się Jezusem?

Ziemowit Howadek:

Na pewno trzeba być trochę do niego podobnym. Trzeba mieć brodę, trochę włosów na głowie, resztę można dosztukować. Poza tym decydują cechy charakteru. To musi być człowiek, który wierzy w Pana Boga. Ja jestem wierzącym, praktykującym katolikiem. Od dziecka byłem zainteresowany sprawami religijnymi, więc pod tym względem spełniam wymagania.

Długo się pan wahał, zanim przyjął pan tę rolę?

Kiedy reżyser misterium, Artur Piotrowski, składał mi tę propozycję, powiedział, że mam jeden dzień na zastanowienie. Złożył mi ją, bo widocznie pasowałem mu do tej postaci. Ja od początku wiedziałem, że dam mu odpowiedź pozytywną.

Ciężko było za pierwszym razem wcielić się ?w Chrystusa?

Początki na pewno bywają trudne. Nawet w przypadku postaci Chrystusa. Pamiętam, że miałem bardzo słabe doświadczenie aktorskie. Prosiłem reżysera o pomoc, a on się bardzo mobilizował, żeby mi pomóc w wejściu w tę postać w danej scenie.

Czy z upływem czasu pana Chrystus się zmienia?

Można mówić o ewolucji tej postaci w moim wykonaniu i też o pewnych akcentach, które w danym roku chcę bardziej zaznaczyć. Były lata, że bardziej kierowałem się miłością duchową do człowieka, a w innych bardziej pokazywałem cierpienie Chrystusa. Zawsze staram się w sposób świeży spojrzeć na rolę, którą gram.

Na kimś się pan wzoruje?

Reżyser, przygotowując scenariusz, swoją całą wizję misterium opierał między innymi na filmie Franco Zeffirellego „Jezus z Nazaretu" z Robertem Powellem. Ja ten film widziałem już jako młody chłopak i z niego też czerpałem.

Ktoś panu pomaga w kreowaniu tej roli?

Jedynie reżyser ma swoje podejście artystyczne do przedstawienia i to on zwraca mi uwagę, w zależności od sceny, że jakichś gestów jest za dużo, albo prosi o więcej uśmiechu, czy też mówi wręcz, żeby się nie uśmiechać, bo w końcu jest też między innymi Droga Krzyżowa.

Czy fakt, że był pan w seminarium, ma wpływ na to, jak przedstawia pan Chrystusa?

Rzeczywiście studiowałem teologię i to bardzo mi pomogło w kreowaniu tej postaci. Znajomość zagadnień teologicznych i Pisma Świętego bardzo pomaga mi nie tylko w grze, ale też w inspirowaniu do nowych rozwiązań w przedstawieniu. Razem z reżyserem często rozmawialiśmy na tematy wiary i wspólnie wyrażaliśmy opinie na temat jakiegoś pomysłu. Wspólnie też modlimy się o jak najlepsze owoce misterium.

Która część misterium jest dla pana najtrudniejsza?

Myślę, że sama końcówka od momentu biczowania. Tam muszę wytrzymać trochę bólu, bo zdarza się, że któryś z „żołnierzy rzymskich" mocniej mnie uderzy. Trochę boli.

Trudne jest całe misterium. Trwa 1,5 godziny, a ja jestem tam w każdej ze scen. Ciągle się przemieszczam, i to dosyć szybko, żeby zdążyć z jednej sceny na drugą. Nie mam chwili wytchnienia.

A która część Męki Pańskiej była najtrudniejsza dla samego Jezusa?

Choć co prawda nie wiemy dokładnie, jak naprawdę wyglądała Męka Pańska, ale są różne przekazy tej historii i myślę, że biczowanie musiało być wtedy naprawdę okrutne. Żołnierze katowali Chrystusa biczami ze specjalnymi haczykami, które wbijały się w ciało i wyrywały jego części. To było strasznie okrutne i musiało bardzo boleć. Dobrze to pokazał Mel Gibson w swojej „Pasji".

Czy to, że odgrywa pan Chrystusa, ma wpływ na pańskie podejście do świąt Wielkiejnocy?

Wcielając się w tę postać, muszę dokonywać refleksji, wręcz medytacji, jeśli chodzi o zrozumienie Jezusa. Przez grę w misterium zbliżam się do Niego coraz bardziej, a w okresie samych Świąt Wielkanocnych wręcz czuję obecność Chrystusa w sercu. Kiedy w tym czasie jest czytane Pismo Święte, to nie jest ono dla mnie obojętne, wywołuje tak silne emocje, że mocno jestem zaangażowany w przeżywanie liturgii. Mocno przemawia do mnie cała liturgia Triduum Paschalnego, a także msza rezurekcyjna.

Dostrzega pan sens Męki Pańskiej ?

Teologicznie wszystko rozumiem, bo studiowałem teologię. Ale tak po ludzku jest to bardzo przejmujące i bardzo głębokie. Nie do końca jesteśmy w stanie wszystko zrozumieć i wszystko ocenić. To przekracza nasze pojmowanie.

Dałby się pan przybić do krzyża, tak jak to robią wierni na Filipinach?

Myślę, że nie. To byłaby już przesada. Nie o to w misterium chodzi, żeby pokazać coś więcej, niż jest to konieczne.

Był pan w miejscu śmierci Chrystusa? Co pan tam czuł?

Byłem. W 1999 roku. Rok po tym, jak po raz pierwszy wystąpiłem w misterium. Olbrzymie wrażenie zrobiło na mnie miejsce, gdzie Jezus był złożony do grobu. Miałem świadomość, że tutaj, na tym kamieniu lub obok, Chrystus leżał przez dwa dni, a potem zmartwychwstał i dlatego tego ciała nie ma. I to jest szokujące.

Czy misterium to bardziej show, przedstawienie dla wiernych czy też rodzaj wyznania wiary?

Celem misterium nie jest show. Tam wszystko jest tak ukształtowane, żeby tego show było jak najmniej, ale wiadomo, że do końca nie da się tego uniknąć.

Misterium to dawanie świadectwa współczesnemu światu o Chrystusie, który człowieka zbawia, który nas wynosi ponad ten świat materialny.

Jak długo chce pan grać Jezusa? Jest jakaś granica?

Dopóki zdrowie pozwoli i sił starczy. Choć przekroczyłem wiek chrystusowy, to wierzę, że sił mi wystarczy jeszcze na wiele lat. A jeżeli osiwieję czy wyłysieję, to przecież są środki techniczne, które temu zaradzą.

—rozmawiała Janina Blikowska

Rz: Jak zostaje się Jezusem?

Ziemowit Howadek:

Pozostało 99% artykułu
Kościół
KEP: Edukacja zdrowotna? "Nie można akceptować deprawujących zapisów"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?