Deklaracja ministra Michała Boniego, że rząd zlikwiduje Fundusz Kościelny, a w zamian zaoferuje podatnikom możliwość odpisywania 0,3 proc. z PIT na rzecz Kościoła, zaskoczyła biskupów. Ale wczorajsze spotkanie ma być dopiero początkiem dyskusji o jego finansach . Choć projekt ustawy likwidującej Fundusz Kościelny został już zaprezentowany, biskupi uzyskali obietnicę negocjacji.
Atmosfera przed spotkaniem Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu była ciężka. Od tygodni ministrowie przedstawiali pomysły redukcji połowy etatów w ordynariatach polowych, zmian w nauczaniu religii w szkole, a głównie likwidacji Funduszu.
Ten ostatni pomysł budzi najwięcej emocji. Państwo, które korzysta z majątku zabranego Kościołowi w czasach PRL, opłaca z Funduszu składki na ubezpieczenie społeczne za część duchownych (nie tylko katolickich). Rząd chce, aby od 2014 r. Kościoły i związki wyznaniowe opłacały je same.
Pieniądze na ten cel mają pochodzić z odpisu od podatku, który byłby możliwy od 2013 r. To zaskoczenie, bo wcześniej podobne rozwiązanie wykluczał minister finansów. Tyle tylko, że o ile wpłaty budżetu do Funduszu są pewne i sięgają 90 mln zł rocznie, o tyle wpływy z części PIT – już nie. Rząd optymistycznie szacuje, że Kościół otrzyma ok. 100 mln zł.
Dlaczego może być mniej? Wpłat nie będą mogli dokonywać np. rolnicy, którzy nie rozliczają się za pomocą PIT. Nie wiadomo także, ilu z Polaków regularnie uczęszczających na msze (to około 40 proc. społeczeństwa) jest gotowych zapisać w PIT kwotę dla Kościoła.