Na co dzień twarzą Kościoła nad Wisłą jest raczej przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, ale funkcja prymasa – związana z arcybiskupstwem gnieźnieńskim – zachowała ogromny prestiż. – Prymas nie ma żadnej kanonicznej jurysdykcji, natomiast powinna to być zawsze posługa ku jedności. Nazywam to nieraz posługą scalającą polifonię głosów Kościoła – stwierdził abp Polak po ogłoszeniu decyzji papieża o jego nominacji.
Dotychczasowy biskup pomocniczy w Gnieźnie i od 2011 r. sekretarz generalny episkopatu w sobotę został arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim. Zastąpił abp. Józefa Kowalczyka (idzie na emeryturę).
Decyzja papieża oznacza, że – o ile nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego – abp Polak będzie pełnił swoją funkcję co najmniej 26 lat. Jego dwaj poprzednicy, arcybiskupi Henryk Muszyński i Józef Kowalczyk, byli prymasami bardzo krótko. Ten pierwszy zaledwie rok (2009–2010), a drugi niespełna cztery lata. – Z tymczasowości przechodzimy do normalności – komentuje w rozmowie z „Rz" jeden z księży archidiecezji gnieźnieńskiej.
Wojciech Polak urodził się 19 grudnia 1964 r. W 1988 r. skończył seminarium, przez dwa lata pracował jako wikariusz w Bydgoszczy. Potem skierowano go na studia doktoranckie do Rzymu. Po powrocie do Polski był wykładowcą w seminarium gnieźnieńskim, a później do 2003 r. rektorem. 8 kwietnia tegoż roku Jan Paweł II mianował go biskupem pomocniczym – był wówczas najmłodszym biskupem na świecie.
– To bardzo dobra nominacja dla Gniezna, ale duża strata dla episkopatu – mówi „Rz" abp Józef Michalik, który współpracował z Polakiem jako przewodniczący Konferencji Episkopatu (KEP), a w sobotę świętował w Przemyślu 50. rocznicę święceń.