Kiedy słowacki resort finansów ogłosił, że wygrali z Muszynianką przed Trybunałem Arbitrażowym w Genewie sprawę o odszkodowanie dla polskiej spółki za uniemożliwienie korzystania ze słowackich źródeł wody mineralnej, głos zabrali polscy prawnicy Muszynianki.
– Rozumiem, że Słowacy się cieszą, bo TA nie zasądził odszkodowania, ale mówienie o ich zwycięstwie to nadużycie – ocenia dr Marek Jeżewski, adwokat, partner w kancelarii Kochański & Partners.
Czytaj także: "Tiger" Michalczewski walczy o wysokie odszkodowanie
Jak podkreśla, genewski Trybunał nie odrzucił roszczeń polskiej spółki i przyznał, że prowadzone na Słowacji postępowanie administracyjne ws. pozwolenia na wydobycie wody było prowadzone z celowym i rażącym lekceważeniem słowackich przepisów i przeciągane na skutek interwencji ministra zdrowia. Trybunał uznał też, że Słowacja miała prawo zmienić konstytucję i zakazać eksportu wody w innej formie niż w butelkach.
Państwa mają swobodę w uchwalaniu konstytucji, ale jednym z zadań prawa międzynarodowego jest kontrola krajowych porządków prawnych – przyznają eksperci. Trybunał nie połączył jednak faktów i nie dostrzegł, że przeciąganie procedur w sprawie pozwolenia na wydobycie ma związek z oczekiwaniem na wejście w życie zmiany w konstytucji, która wprowadziła zakaz. Taki pogląd zaprezentował jeden z arbitrów orzekających w tej sprawie, w zdaniu odrębnym złożonym do orzeczenia.