Przy sprzedaży między przedsiębiorcami kupujący traci uprawnienia z tytułu rękojmi, jeżeli nie zbadał rzeczy w czasie i w sposób przyjęty przy rzeczach tego rodzaju i nie zawiadomił niezwłocznie sprzedawcy o wadzie, a w przypadku gdy wada wyszła na jaw dopiero później - jeżeli nie zawiadomił sprzedawcy niezwłocznie po jej stwierdzeniu. Konsumenci nie są jednak obarczeni powyższym obowiązkiem.
W sprawie prowadzonej przez naszą kancelarię, klient będący konsumentem pojechał do miejsca oddalonego o 300 km od swojego miejsca zamieszkania i zachęcony ogłoszeniem wystawionym na portalu społecznościowym zakupił od innego konsumenta pojazd, którego wadliwość ujawniła się dopiero kilka dni po zakupie. Przy większej prędkości auto wydawało niepokojące odgłosy.
Badanie wykonane w stacji diagnostycznej wykazało, że w samochodzie występuje poważna wada silnika, która uniemożliwia korzystanie z pojazdu poza granicami miasta. Co więcej, pojazd w ogóle nie powinien być dopuszczony do użycia w ruchu drogowym ze względu na poważne niebezpieczeństwo spowodowania kolizji.
Jak łatwo można się domyślić, po wykryciu wady kontakt ze sprzedawcą był już niemożliwy, a klient został z niesprawnym autem, którym nie mógł jeździć. Klient chciał zatem całkowicie odstąpić od umowy sprzedaży i odzyskać pieniądze. Często w takich sytuacjach słyszymy, że skoro rzecz jest wadliwa, to sprzedający powinien ją samemu odebrać. Czy jednak rzeczywiście istnieje po stronie sprzedawcy taki obowiązek? Niestety, zgodnie z kodeksem cywilnym jak i ustawą o prawach konsumenta, w przeważającej części przypadków to na kupującym ciąży zobowiązanie do dostarczenia rzeczy wadliwej sprzedającemu.